„Poruszeni tragedią i ze względu na ogromny szacunek dla Artysty i rodziny przerwaliśmy transmisję telewizyjną z festiwalu”
— poinformowała stacja TVN.
Charakterystyczny głos, który znała cała Polska
Stanisław Sojka, występujący jako Soyka, był jednym z najbardziej rozpoznawalnych głosów polskiej sceny muzycznej. Łączył jazz, pop, poezję śpiewaną i muzykę klasyczną w sposób, który poruszał serca i sumienia. Jego utwory, takie jak „Tolerancja (na miły Bóg)”, „Cud niepamięci”, stały się hymnem pokolenia, które szukało w muzyce czegoś więcej niż rytmu.

Urodzony w 1959 roku w Żorach, od dziecka związany był z muzyką. Śpiewał w chórze katedry w Gliwicach, był organistą, a potem absolwentem Akademii Muzycznej w Katowicach. Zadebiutował na Jazz Jamboree w wieku 23 lat, a jego kariera szybko nabrała tempa.
Artysta niezależny, człowiek orkiestra
Sojka był twórcą niepokornym, niezależnym, poszukującym. Współpracował z największymi: Tomaszem Stańką, Michałem Urbaniakiem, Marylą Rodowicz, Maanamem. Nagrał albumy inspirowane Shakespeare’em, Osiecką, Miłoszem. Jego muzyka była jak on sam — głęboka, refleksyjna, bezkompromisowa.

21 sierpnia miał wystąpić w Sopocie podczas koncertu „Orkiestra Mistrzom”. Nie pojawił się na scenie. Publiczność nie wiedziała, że właśnie rozgrywa się tragedia. Według nieoficjalnych informacji, zasłabł podczas próby przed koncertem i został przewieziony do szpitala, gdzie, mimo wysiłków lekarzy, zmarł.
Polska żegna poetę dźwięku
W sieci pojawiły się tysiące komentarzy. Fani, artyści, dziennikarze — wszyscy zgodnie mówią: odszedł ktoś wyjątkowy. Jacek Cygan, wieloletni współpracownik Sojki, potwierdził smutną wiadomość w rozmowie z Onetem.
„To był głos, który nie tylko śpiewał, ale myślał. I zmuszał do myślenia innych.”