Wideo, w którym Bohosiewicz wraz z innymi uczestnikami show „modli się” o przychylność jurorów, wywołało prawdziwą burzę. W sieci zawrzało — katolicy poczuli się obrażeni, a nawet osoby niewierzące uznały nagranie za niesmaczne.
„Dwa dni wcześniej obrażała miliony katolików, a teraz pokazuje, że jest taka dobra i wrażliwa. Fałszywa osoba o podwójnych standardach”

– grzmi @alicjaGil360362 na platformie X (dawny Twitter).
„Nie wierzę w dobre intencje. To próba wybielenia”
– dodaje Twinskillers T.

Czek, dzieci i… psy. Czy to wystarczy?
Kilka dni później Bohosiewicz pojawiła się w szpitalu onkologicznym, gdzie wręczyła symboliczny czek na 18 tys. zł dla Fundacji Herosi. Bawiła się z dziećmi, przyniosła psy terapeutyczne, zrobiła zdjęcia. Całość oczywiście trafiła do mediów społecznościowych.
„Zrobiła coś oburzającego opinię publiczną i teraz się z tego leczy. Menadżerowie celebrytów to mają łeb nie od parady”

– komentuje @dabakuzu.
„Gdyby zrobiła to bez kamer, to bym uwierzył. A tak to tylko PR”
– pisze @samael_666.

Bohosiewicz: „Dzielę się zasięgami”
Aktorka broni się, twierdząc, że jej intencje są szczere, a nagłośnienie akcji może pomóc fundacji.
„Można czynić dobro po cichu, ale jedną z rzeczy, którą mogę się podzielić, są zasięgi – a tylko dzięki nim może ty wpłacisz na Fundację Herosi”
– napisała na Instagramie.

Internauci nie dają się nabrać
W komentarzach pod postami Bohosiewicz dominują głosy sceptycyzmu. Dla wielu to klasyczny przykład „kryzysowego PR-u” — najpierw skandal, potem łzy, dzieci i czek.
„To nie jest szczere. Wybielanie się na siłę”
– pisze Justyna Joanna.
„To biznes to biznes”
– podsumowuje @go_kats.