Nie chciała walczyć z chorobą. Tak wyglądały ostatnie lata Anny German

Dziś Anna German (†46 l.) obchodziłaby swoje 89. Urodziny. Mimo upływu lat wciąż pozostaje w pamięci fanów. Choć zmarła 43 lat temu, jej legenda odżyła na nowo, a jej twórczość trafia do kolejnych pokoleń – dzięki filmowi biograficznemu kolejne pokolenia poznały przeboje takie jak „Człowieczy los” czy „Tańczące Eurydyki”. Jak wyglądały ostatnie lata jej życia? Jak zmagała się z chorobą?

1 minuta czytania
– Prof. Tadeusz Koszarowski, najwybitniejszy wówczas onkolog w Polsce, wspominał o tej sprawie. Anna German zgłosiła się do niego, gdy choroba była już w zaawansowanym stadium. On widział, jak bardzo jest źle, i proponował leczenie. Jednak odniosłem wrażenie, że ona więcej już do mnie nie wróci. I rzeczywiście – nigdy nie wróciła

– zdradziła kiedyś dziennikarka muzyczna Maria Szabłowska.

Joanna Moro (29 l.), która wcieliła się w postać German w serialu, uważa, że piosenkarka była pogodzona z losem.

– Nie chciała poświęcać czasu na leczenie. Chciała przede wszystkim śpiewać

– stwierdziła aktorka.

Pod koniec lat 70. stan zdrowia Anny German był już bardzo poważny, jednak nie zrezygnowała z występów. Występowała m.in. w Pałacu Zjazdów w Moskwie, gdzie podczas jednego z koncertów zasłabła.

– Ukłoniła się, ale nie mogła zejść ze sceny. Już wtedy bardzo chorowała. W 1979 r. zauważyła zmianę skórną na plecach, miała przerzuty. Jednak wszyscy wierzyli, że wyzdrowieje. Po wypadku samochodowym we Włoszech w 1967 r. mówiono, że Bóg dał jej drugą szansę

– opowiadał jej menedżer Zbigniew Rabiński.

Najbliżsi artystki podejrzewali, że jej nowotwór mógł być konsekwencją poważnych obrażeń odniesionych w wypadku.

– Moja mama i ja uważamy, że tragiczne złamania, długie unieruchomienie w gipsie i trudna rekonwalescencja mogły przyczynić się do jej choroby

– twierdził Rabiński.

Anna German po raz ostatni wystąpiła 5 października 1979 r. w Melbourne w Australii. Jej zdrowie nie pozwoliło na kolejne koncerty. Po powrocie do kraju przeszła kilka operacji i była leczona zarówno w szpitalach, jak i w domu.

Odeszła 25 sierpnia 1982 r. w szpitalu przy ul. Szaserów w Warszawie. Pięć dni później została pochowana na Cmentarzu Ewangelicko-Reformowanym w Warszawie. Na jej nagrobku wyryto słowa z Psalmu 23: „Pan jest pasterzem moim”.