W ciągu kilku dni hashtag #CancelNetflix opanował media społecznościowe. Impulsem do bojkotu był wpis Elona Muska, który 1 października wezwał swoich 227 milionów obserwujących na platformie X, by zablokować platformę („Cancel Netflix") dla zdrowia waszych dzieci. Post miliardera zdobył ponad 90 milionów wyświetleń i milion polubień, stając się początkiem jednej z największych medialnych kampanii przeciw gigantowi streamingowemu w historii.

Do Muska szybko dołączyli inni krytycy kultury „woke”. Robby Starbuck, konserwatywny aktywista i komentator, opublikował nagranie z wypowiedzią wiceprezes Netflixa ds. strategii inkluzywności, Verny Myers, która mówiła o konieczności „odrzucenia neutralności w kwestiach społecznych” oraz o promowaniu ruchu BLM i ideologii transgender w celu „transformacji kultury”. Starbuck skwitował to mocnymi słowami: „Netflix to firma inżynierii społecznej, a nie rozrywkowa”.

Jeszcze ostrzej wypowiedział się Benny Johnson, popularny komentator polityczny, który oskarżył platformę o „seksualizację dzieci” w programach oznaczonych jako rozrywka dla najmłodszych.
„Treści te, zawierające radykalne tematy seksualne, są niemoralne i powinny być nielegalne”
– napisał Johnson, podkreślając, że spór o Netflixa nie jest już tylko polityczny, lecz przede wszystkim moralny.
W miarę jak bojkot nabierał siły, kurs akcji firmy gwałtownie się osłabił, a inwestorzy zaczęli mówić o poważnym kryzysie wizerunkowym. Netflix, który od lat promuje różnorodność i inkluzywność, tym razem znalazł się pod ostrzałem z powodu przekroczenia granic dobrego smaku i odpowiedzialności wobec najmłodszych widzów.

Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze