Gdyby nie Władysław Szpilman – słynny kompozytor i pierwowzór głównego bohatera w oscarowym filmie „Pianista” nasza największa gwiazda - Violetta Villas byłaby po prostu Czesławą Gospodarek.
Fenomen Violetty Villas
To Szpilman polecił jej wybranie pseudonimu scenicznego i wierzył, że zrobi karierę. Nie pomylił się. Ambitna dziewczyna z Lewina Kłodzkiego mająca słuch absolutny i wybitny głos trafiła na najważniejsze sceny Polski, Europy i USA. Wyglądała oszałamiająco, śpiewała w 10 językach i tak jak dziś Adele czy Celine Dion dostała gwiazdorski kontrakt i wielką rewię w Las Vegas. Do Polski wróciła odmieniona. Jej uroda, magnetyzm i talent sprawiały, że konkurencję zostawiała daleko za sobą, ale szczęścia osobistego nie miała. Dwa nieudane małżeństwa, romans z miłością życia zakończony rozstaniem, zniewolenie przez toksyczną gosposię a na końcu śmierć w potwornych warunkach.

AKPA
Tak w dużym skrócie można opisać życie Villas, o którym tak naprawdę najwięcej wie jej jedyny syn – Krzysztof Gospodarek. Nic dziwnego, że biograficzny film o Violetcie Villas, który właśnie zaczyna kręcić firma producencka „Lava Films”, będzie opierał się na losach sławnej matki i syna.
Nie chciała walczyć z chorobą. Tak wyglądały ostatnie lata Anny German
Film o Villas, jej synu i rodzinie
„To opowieść o chłopcu, który walczy o odnalezienie swojego miejsca w życiu matki, Violetty Villas. Towarzysząc jej w drodze do sławy, przegrywa z jej uzależnieniem. Paradoksalnie, to odrzucenie staje się jego zbawieniem” – taki opis widnieje na stronie.
Kilka dni temu w Bielsku Białej na zdjęciach próbnych przesłuchano kandydatów do odtwórców roli małego i nastoletniego Krzysztofa. Syn Villas jest bardzo zadowolony z tempa prac nad filmem i mówi nam tak.
- To fabuła, która ucieszy niejedną osobę zainteresowaną losem mojej mamy. Film zacznie się od naszej wspólnej ucieczki z domu, a byłem wtedy maleńki, do Szczecina, gdzie Violetta uczyła się śpiewu i mieszkała na nieogrzewanym strychu. Zakończy się w momencie trafienia do szpitala psychiatrycznego w Stroniu Śląskim. Ważnym, końcowym elementem będzie też list napisany z wielką czułością, który dla mnie zostawiła. Jego treść po raz pierwszy ujawnimy w tym filmie – zapowiada.
List o którym mówi Gospodarek został znaleziony razem z pamiętnikiem po śmierci Violetty w jej domu w Lewinie Kłodzkim. Leżał w stercie śmieci zostawionych przez gosposię – Elżbietę Budzyńską i mało brakowało a trafiłby do worka na papier. - Pamiętam, że byłem wściekły na to, co zastałem w domu mojego dzieciństwa, na ten bród, na zniszczenia, na cieknący dach i śmiecie i na brak pieniędzy na remont. Z tej bezsilności kopnąłem stertę śmieci i dzięki temu zobaczyłem... rozsypane karki z zapiskami, które ktoś upchnął między gazety – mówił 10 lat temu Krzysztof. - Zacząłem czytać i... dotarło do mnie, że to pamiętnik mojej mamy. Jej zapiski z czasów, kiedy występowała w „Casino de Paris w Las Vegas” – wyjaśniał „Super Expressowi”.

Syn Villas ujawnia fabułę filmu
W filmie nie zabraknie ważnych momentów z życia matki i przeżyć, które było po prostu straszne.
- Proszę sobie wyobrazić, że mama ratowała moje życie, kiedy pies dziadków zdarł mi skórę z głowy. Być może zagryzłby mnie na śmierć, gdyby nie Violetta, która akurat wróciła do Lewina taksówką. W białej bluzce przesiąkniętej krwią tuliła mnie na rękach i błagała kierowcę żeby szybciej jechał do szpitala w Dusznikach Zdroju. Wojskowy lekarz z doświadczeniem na froncie zapytał gdzie jest reszta skóry z mojej głowy, wysłał po nią karetkę do Lewina a potem ją przyszył. To jemu i mojej mamie zawdzięczam życie
– opowiada nam Krzysztof Gospodarek.
Łomnicki i Zawadzka planowali wspólną przyszłość. Wszystko zniszczył jego odwieczny rywal
Była też inna historia, która pokazuje jak początkowo trudno było Villas utrzymać się ze śpiewania.
- Na początku lat 60. zamieszkałem z mamą w Warszawie przy ulicy Freta. Żeby starczyło na wynajem i nianię dla mnie, mama odmawiała sobie jedzenia o czym nie miałem jako dziecko pojęcia. Pewnego dnia zobaczyłem w kiosku obok domu karabin i bardzo prosiłem mamę, żeby mi go kupiła. Wydała na tę zabawkę ostatnie pieniądze z potem zemdlała z głodu. Tak było…
- mówi z przejęciem syn Violetty.

Gospodarek walczy o dobre imię mamy
Życie divy to jednak nie tylko tragiczne momenty. Las Vegas, dokąd poleciał również Krzysztof (babcia wsadziła go do samolotu w wełnianym garniturku z kiełbasą w prezencie i kartką z imieniem i nazwiskiem na szyi) to była istna bajka.
- Dom z basenem, żółty jaguar szefa Casino de Paris, w którym przesiadywałem, dwa pudelki mojej mamy i oszałamiający show, który obserwowałem zza kulis. To robiło na mnie ogromne wrażenie. Chciałbym, żeby film pokazał ten klimat i szczegóły
– słyszymy.
Krzysztof Gospodarek stara się być uczciwym strażnikiem pamięci swojej mamy. Walczy w sądzie z twórcami izby pamięci Violetty V. w Lewinie Kłodzkim, która powstała bez jego wiedzy i zawiera eksponaty zakłamujące wizerunek divy. Nie poleca też książki „Villas” Izy Michalewicz i Jerzego Danilewicza, bo jego zdaniem jest w niej masa przekłamań i informacji ośmieszających mamę.
- Wierzę, że ten film odsłoni prawdę o niej. Zasłużyła na to, bo była wybitna i bardzo ją kochałem – kończy jedyny syn Villas.







AKPA