Muniek Staszczyk rozlicza się z nałogiem w „Butach”. Nowy singiel i książka odsłaniają prawdę o życiu lidera T.Love

Od kilku tygodni można już usłyszeć najnowszy singiel Muńka Staszczyka „Buty”. Utwór zbiegł się w czasie z premierą książki „Chłopaki (nie) płaczą” i razem tworzą szczere świadectwo walki z alkoholizmem, chorobą i duchowym nawróceniem. „To metafora imprezowania".

4 minut czytania
Instagram_muniekstaszczyk_official/kolaż własny

Muniek, czyli Zygmunt Staszczyk – charyzmatyczny frontman rockowego zespołu T.Love, wrócił po kilku latach z mocnym singlem „Buty”. To nie tylko rockowa propozycja, ale przede wszystkim osobista opowieść o trudnej drodze przez lata uzależnienia, kryzys zdrowotny i duchowe odrodzenie.

Przez dekady Muniek prowadził intensywne życie artysty – koncerty, trasy, imprezy. Tytuł „Buty” nie jest więc przypadkowy, bo to buty niosły go przez życie, to w butach stawiał kroki na scenie i buty w końcu zaprowadziły go do… granicy życia i śmierci, a potem z powrotem – na scenę i do ludzi.

Wielki sukces na Eurowizji, niefortunne wykonanie hymnu i zagraniczna kariera. Edyta Górniak wciąż wzbudza sporo emocji
Edyta Górniak to bez wątpienia jedna z najważniejszych i najbardziej rozpoznawalnych postaci w historii polskiej muzyki rozrywkowej. Od trzech dekad fascynuje publiczność swoim niepowtarzalnym głosem, sceniczną charyzmą i emocjonalnością. Jednocześnie jej kariera, pełna sukcesów i momentów triumfu, obfitowała również w kontrowersje i nieporozumienia, które sprawiły, że artystka nieustannie znajduje się w centrum uwagi mediów.
„To metafora imprezowania i włóczenia się po mieście od klubu do klubu. To już raczej wspomnienie lat 90., bo teraz jako starsi Panowie – jesteśmy trochę grzeczniejsi”

– mówił o singlu Muniek Staszczyk w rozmowie z Piotrem Żyłką.

Instagram_muniekstaszczyk_official/

„Te buty piją” – metafora nałogu

W piosence pojawia się mocny tekst: „Te buty piją”. To trafna metafora życia, gdzie buty – zdarte, uwierające, „pijące” symbolizują przeszłość pełną chaosu i nałogu. To symbol obranej drogi, w której każdy krok był podszyty alkoholem, aż w końcu ten styl życia zaczął go uwierać, przeszkadzać mu i stał się dla niego ciężarem, który postanowił zrzucić.

W wywiadach przyznawał, że „ostro balował”, zdradzał i pił. W 2019 roku w Londynie doznał wylewu, który niemal zakończył się tragicznie. Sam mówił później: „To cud, że żyję”.

London calling (Londyn wzywa)

W piosence „Buty” Muniek śpiewa:

„A moją małą prywatną biblią wciąż pozostaje mi London Calling”.

To bezpośrednie odwołanie do legendarnego albumu zespołu The Clash z 1979 roku, który stał się symbolem pokolenia lat '80, punk-rocka i buntowniczej energii tego czasu.  To właśnie ta płyta odcisnęła na nim ogromne piętno i ukształtowała jego muzyczną tożsamość. Ale to również odwołanie do jego wylewu, który miał miejsce właśnie w Londynie.

„Heweliusz” podbił Netflixa. Polski serial w Top 10 w dziesiątkach krajów!
Polski serial „Heweliusz” szturmuje światowe listy Netflixa – od premiery nie schodzi z podium! W Niemczech został numerem jeden, a globalnie trafił do Top 10 w aż 65 krajach. To największy sukces polskiej produkcji od lat – historia katastrofy promu z 1993 roku poruszyła widzów na całym świecie.

17 lipca 2019 roku Muniek doznał wylewu w Londynie i w ciężkim stanie trafił do szpitala. To wydarzenie stało się momentem granicznym dla artysty, ponieważ po nim otwarcie zaczął mówić o swojej wierze w Boga i duchowej przemianie. Od tego czasu podkreśla, że jego życie zostało przewartościowane i że to właśnie wiara pomogła mu wyjść z kryzysu.

Użyta w piosence fraza „London Calling” nawiązuje również do sygnału BBC World Service, który w czasie II Wojny Światowej rozpoczynał audycje słowami „This is London calling…”. Był to komunikat nadawany do ludzi na całym świecie, mający podtrzymywać morale oraz informować o sytuacji na froncie i na całym globie.

Instagram_muniekstaszczyk_official/

Duchowa przemiana

W wywiadach po chorobie Muniek wielokrotnie podkreślał, że wiara w Boga stała się dla niego fundamentem. W rozmowie dla „Viva!” mówił, że jego duchowa droga trwa już ponad 20 lat, ale dopiero kryzys zdrowotny sprawił, że nabrała pełnej mocy. Natomiast w programie „Co za tydzień” opowiadał, że także jego syn się nawrócił, a rodzina wspólnie odnalazła sens w wierze.

Podczas spotkań z młodzieżą katolicką ostrzegał:

„Nie ma żartów ze złym. Walka trwa, ale Bóg istnieje”.

Premiera singla zbiegła się z wydaniem książki „Chłopaki (nie) płaczą”, w której Muniek jeszcze szerzej opowiada o swoim życiu, zdradach, kryzysach i przemianie. Obie pozycje, piosenka i książka, tworzą pełny obraz artysty, który nie boi się mówić prawdy o sobie i swoim pokoleniu.

Dołącz do dyskusji!

Podziel się swoją opinią o artykule

💬 Zobacz komentarze