Krystyna Janda: „Awantura gigantyczna”
Po medialnej burzy wokół 200 tys. zł z KPO, Krystyna Janda opublikowała na swoim koncie na Facebooku oświadczenie, w którym tłumaczy cel projektu:
„Złożyliśmy dwa wnioski dla kultury – jeden na rejestrację spektaklu Pan Ho Ho i umieszczenie go w Internecie do bezpłatnego oglądania, drugi na zakup sprzętu, który zniszczyliśmy podczas letnich spektakli na ulicy z powodu deszczy. Na ten drugi wniosek pieniędzy nam nie przyznano” .

Podkreśliła również artystyczną wartość spektaklu:
„To ważny tekst, analiza narodzin dyktatury i tyranii. Spektakl za chwilę zejdzie ze sceny i zależało nam, żeby nie przepadł i nie został zapomniany. Dużo zamieszania wokół tego KPO, mamy nadzieję zrealizować to nagranie przy udziale publiczności i umieścić w Internecie do końca roku. Zobaczymy, bo awantura gigantyczna”.
Ale mleko już się rozlało. Portal BlaskOnline pisze: „Opłaciły się lata pogardy wobec tłuszczy?”
Internauci nie zapomnieli jej dawnych wypowiedzi o „ciemnogrodzie” i „tłuszczy”. Dla wielu to symbol hipokryzji: krytykować państwo, a potem korzystać z jego funduszy.
Widać, że Janda stara się przekierować uwagę z politycznych interpretacji na wartość artystyczną i społeczną projektu. Ale czy to wystarczy, by uciszyć krytyków? W sieci wrze dalej.
Kultura, techno i „więzi queerowe” — przypominamy inne absurdalne dofinansowania
W teorii Krajowy Plan Odbudowy miał być impulsem dla gospodarki po pandemii. W praktyce? Stał się źródłem finansowania projektów, które balansują na granicy sztuki, absurdu i… techno z balkonu.

Na platformie X użytkownik @chrzanikx wrzuca screen z certyfikatem i pisze:
„K*a trzymajcie mnie. Typiara wzięła z KPO 30 tysięcy złotych na podnoszenie swoich ‘kompetencji cyfrowych’ XDDDDDD”
Ponad 94 tysiące wyświetleń, tysiące reakcji. Komentarze? Od śmiechu po niedowierzanie. W oczach wielu — to przykład, jak łatwo można „wyciągnąć” pieniądze z systemu.

Przyrodnie ciała i więzi roślinne
Kolejny projekt: „Przyrodnie ciała – w stronę dekolonizacji i wspierania nowych więzi kobiecych, queerowych, zwierzęcych i roślinnych”. Koszt: 30 tys. zł. Marcin Torz komentuje:
„I cyk, 30 tysięcy złotych z #KPO na projekt ‘Przyrodnie ciała…’ Polecam przeczytać cały opis”.
A internauta Paweł dodaje:
„To jest dramat. KPO miało być na odbudowę gospodarki po pandemii, a nie na jakieś chore ideologiczne krucjaty.”
Poseł Sebastian Kaleta wyśmiewa kolejną dotację
„A tu chłop dostał 30 000 z KPO dla kultury p prostu za to, że sobie będzie rozmyślał. REFLEKSJA NAD EKOLOGICZNYM WYMIAREM TWORZENIA ORAZ ROZWÓJ OSOBISTY.”

Techno z balkonu za 200 tys.
I wisienka na torcie: mężczyzna, który zadeklarował, że będzie puszczał techno z balkonu… i dostał 200 tysięcy złotych z KPO. Zdjęcie balkonowego sprzętu obiegło X, a internauci zaczęli spekulować, kto za tym stoi. Waldemar Buda nie krył oburzenia:
„Nie uwierzycie! Gość zadeklarował, że będzie puszczał techno z balkonu i dostał 200 tys z KPO!”.

KPO — plan odbudowy czy plan rozrywki?
Choć wiele projektów z KPO wspiera realne działania w kulturze, edukacji czy przedsiębiorczości, nie sposób nie zauważyć, że część z nich balansuje na granicy absurdu. Czy to efekt braku kontroli, czy celowe wspieranie niszowych inicjatyw? Opinie są podzielone.

Jedno jest pewne: KPO stało się nie tylko narzędziem odbudowy, ale też lustrem, w którym odbija się polska kreatywność, niekompetentność urzędników zatwierdzających wnioski i… poczucie humoru.