Kultura za 200 tysięcy, czyli jak Krystyna Janda tłumaczy się z pieniędzy z KPO

W świecie, gdzie kultura często walczy o przetrwanie, 200 tysięcy złotych z Krajowego Planu Odbudowy (KPO) to nie lada zastrzyk gotówki. Tyle właśnie otrzymała Fundacja Krystyny Jandy na realizację spektaklu „Pan Ho Ho” — teatralnej produkcji z udziałem Hanny Śleszyńskiej, Poli Błasik i Krzysztofa Stelmaszyka.

4 minut czytania
FB/Krystyna Janda/własny kolaż

Krystyna Janda: „Awantura gigantyczna”

Po medialnej burzy wokół 200 tys. zł z KPO, Krystyna Janda opublikowała na swoim koncie na Facebooku oświadczenie, w którym tłumaczy cel projektu:

„Złożyliśmy dwa wnioski dla kultury – jeden na rejestrację spektaklu Pan Ho Ho i umieszczenie go w Internecie do bezpłatnego oglądania, drugi na zakup sprzętu, który zniszczyliśmy podczas letnich spektakli na ulicy z powodu deszczy. Na ten drugi wniosek pieniędzy nam nie przyznano” .
Ulubieńcy Tuska pod ostrzałem. Zespół jednego przeboju gęsto się tłumaczy...
Kolejna tura dotacji w ramach Krajowego Planu Odbudowy (KPO) ponownie wzbudziła wielkie emocje. Po fali kontrowersji wokół luksusowych zakupów przez firmy z sektora HoReCa, tym razem na celowniku opinii publicznej znalazł się zespół Poparzeni Kawą Trzy, który otrzymał ponad 153 tys. złotych wsparcia z puli przeznaczonej dla kultury. Zespół jednego przeboju gęsto się tłumaczy…

Podkreśliła również artystyczną wartość spektaklu:

„To ważny tekst, analiza narodzin dyktatury i tyranii. Spektakl za chwilę zejdzie ze sceny i zależało nam, żeby nie przepadł i nie został zapomniany. Dużo zamieszania wokół tego KPO, mamy nadzieję zrealizować to nagranie przy udziale publiczności i umieścić w Internecie do końca roku. Zobaczymy, bo awantura gigantyczna”.

Ale mleko już się rozlało. Portal BlaskOnline pisze: „Opłaciły się lata pogardy wobec tłuszczy?”

Internauci nie zapomnieli jej dawnych wypowiedzi o „ciemnogrodzie” i „tłuszczy”. Dla wielu to symbol hipokryzji: krytykować państwo, a potem korzystać z jego funduszy.

Widać, że Janda stara się przekierować uwagę z politycznych interpretacji na wartość artystyczną i społeczną projektu. Ale czy to wystarczy, by uciszyć krytyków? W sieci wrze dalej.

Kultura, techno i „więzi queerowe” — przypominamy inne absurdalne dofinansowania

W teorii Krajowy Plan Odbudowy miał być impulsem dla gospodarki po pandemii. W praktyce? Stał się źródłem finansowania projektów, które balansują na granicy sztuki, absurdu i… techno z balkonu.

X/screenshot

Na platformie X użytkownik @chrzanikx wrzuca screen z certyfikatem i pisze:

„K*a trzymajcie mnie. Typiara wzięła z KPO 30 tysięcy złotych na podnoszenie swoich ‘kompetencji cyfrowych’ XDDDDDD”

Ponad 94 tysiące wyświetleń, tysiące reakcji. Komentarze? Od śmiechu po niedowierzanie. W oczach wielu — to przykład, jak łatwo można „wyciągnąć” pieniądze z systemu.

X/screenshot

Przyrodnie ciała i więzi roślinne

Kolejny projekt: „Przyrodnie ciała – w stronę dekolonizacji i wspierania nowych więzi kobiecych, queerowych, zwierzęcych i roślinnych”. Koszt: 30 tys. zł. Marcin Torz komentuje:

„I cyk, 30 tysięcy złotych z #KPO na projekt ‘Przyrodnie ciała…’ Polecam przeczytać cały opis”.

A internauta Paweł dodaje:

„To jest dramat. KPO miało być na odbudowę gospodarki po pandemii, a nie na jakieś chore ideologiczne krucjaty.”

Poseł Sebastian Kaleta wyśmiewa kolejną dotację

„A tu chłop dostał 30 000 z KPO dla kultury p prostu za to, że sobie będzie rozmyślał. REFLEKSJA NAD EKOLOGICZNYM WYMIAREM TWORZENIA ORAZ ROZWÓJ OSOBISTY.”
X/screenshot

Techno z balkonu za 200 tys.

I wisienka na torcie: mężczyzna, który zadeklarował, że będzie puszczał techno z balkonu… i dostał 200 tysięcy złotych z KPO. Zdjęcie balkonowego sprzętu obiegło X, a internauci zaczęli spekulować, kto za tym stoi. Waldemar Buda nie krył oburzenia:

„Nie uwierzycie! Gość zadeklarował, że będzie puszczał techno z balkonu i dostał 200 tys z KPO!”.
X/screenshot

KPO — plan odbudowy czy plan rozrywki?

Choć wiele projektów z KPO wspiera realne działania w kulturze, edukacji czy przedsiębiorczości, nie sposób nie zauważyć, że część z nich balansuje na granicy absurdu. Czy to efekt braku kontroli, czy celowe wspieranie niszowych inicjatyw? Opinie są podzielone.

Posłanka KO odbudowuje nadwyrężony wizerunek i poszukuje do tego specjalistów
Znana z tego, że jest żoną polskiego astronauty, bardziej niż z pracy w polskim parlamencie posłanka Koalicji Obywatelskiej Aleksandra Wiśniewska-Uznańska (31 l.) chce odbudować swój nieco nadwyrężony wizerunek medialny. Dlatego też oferuje pracę aystenta ds. social mediów. Może ktoś się skusi.

Jedno jest pewne: KPO stało się nie tylko narzędziem odbudowy, ale też lustrem, w którym odbija się polska kreatywność, niekompetentność urzędników zatwierdzających wnioski i… poczucie humoru.