A mianowicie, chodzi o całkowity brak polskich akcentów na tym niezwykle prestiżowym konkursie.
Odbyłem dzisiaj długą rozmowę z kimś (nazwijmy go) Ważnym. I ten ktoś zauważył, że na tak zacnym konkursie, orkiestra winna rozpoczynać wszystko hymnem. Dla podkreślenia wagi wydarzenia. Czy zatem wstydzimy się jednego z dwóch najpiękniejszych hymnów świata?

Przytyk drugi: na scenie nie ma żadnego elementu w barwach narodowych. A przecież może to być motyw graficzny, kwiaty, może być flaga. Nawet dyskretnie, ale przy tak masowej relacji w mediach i multimediach, brak tego elementu to faul. Żółta kartka.
No i wreszcie koncert inauguracyjny. Owszem, polonez na starcie – chopinowski, ale potem kompletnie program „od czapy”. I znowu, wydarzenie śledzą melomani na całym świecie, i z Warszawy pewnie w drodze promocji dostają kompozytorów niemieckich i francuskich
– pisze Piotr Iwicki na swoim profilu w sieci.
Organy za zasłoną
Wydaje się, że muzyk ma 100 procent racji. Na konkursach w poprzednich latach scena zawsze była zdobiona biało-czerwoną flagą, na ogół stał też kosz biało-czerwonych kwiatów. W tym roku nie ma nic. Nawet monumentalne, światowej klasy organy filharmonii narodowej zostały zasłonięte brązową zasłoną, w efekcie sala koncertowa nie przypomina sali koncertowej. Naprawdę, nietrudno odnieść wrażenie, że ktoś polskich barwy i symboli się wstydzi…

Jak to było? A! „Polsko! Lecz ciebie błyskotkami łudzą;/ Pawiem narodów byłaś i papugą,/ A teraz jesteś służebnicą cudzą.” Do cholery! (przepraszam za "do"). Przecież za tymi decyzjami stoją ludzie myślący, zapewne z jakąś tam wrażliwością. Co tam „jakąś”, wszak niemałą! A może się mylę? Przecież ktoś bierze odpowiedzialność i nie robi tego za darmo. Nie jestem czyimś adwokatem, ale może kogoś konkurs zaskoczył. Wszak minęły tylko 4 lata od poprzedniego, a powinno 5…
- pisze Piotr Iwicki.
"Polskość to nienormalność"
Ale jak ci odpowiedzialni mają chwalić się polskością, skoro nie widzą w niej wartości? „Polskość to nienormalność” – to sławne słowa Donalda Tuska, szefa minister kultury, której podlega Filharmonia Narodowa. Przytoczmy te pamiętne słowa premiera w całości.

Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych rojeń? Polskość to nienomalność – takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje bark brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie potrafię (nie chcę mimo wszystko?), wypaliły znamię; i każą je z dumą obnosić
– pisał Donald Tusk.
Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze