W obecnej Europie, gdzie koronowane głowy raczej kojarzą się z blichtrem niż siłą sprawczą, Monako właśnie przypomniało, że niektóre korony wciąż mają moc. Książę Albert II, głowa jednego z najmniejszych, ale najbardziej wpływowych państw Europy, właśnie zablokował ustawę legalizującą aborcję, mimo że parlament niemal jednogłośnie ją przegłosował.

W wywiadzie dla „Monaco-Matin” ogłosił, że ustawa nie wejdzie w życie, bo jak powiedział,
„życie jest święte”.
Książę przypomniał, że Monako to państwo katolickie, a nie ideologiczna kolonia Zachodu. Katolicki charakter państwa zobowiązuje do „ochrony życia”.

Blokując ustawę, Albert II zadziałał zgodnie z własnym sumieniem, nie oglądając się na medialne naciski, parlamentarne głosy czy międzynarodowe komentarze.
Traumy nie leczy się śmiercią
Ustawa miała zalegalizować aborcję do 12. tygodnia ciąży, a w przypadku gwałtu — do 16. Przewidywała też obniżenie wieku zgody z 18 do 15 lat.
Arcybiskup Monako, Dominique-Marie David, już wcześniej ostrzegał, że próby legalizacji aborcji są „moralnie niedopuszczalne”.

Teraz książę poszedł krok dalej i zapowiedział „dodatkowe środki wsparcia dla kobiet”.

Przykład dla Europy
Decyzja księcia to nie tylko gest moralny. To sygnał dla całej Europy, że można rządzić z sumieniem. Że nie trzeba poddawać się ideologicznym trendom, które traktują życie jak problem do usunięcia. Monako pokazało, że państwo może być nowoczesne, a jednocześnie wierne swoim wartościom. Że ochrona życia to nie cofanie się, tylko cywilizacyjny obowiązek.


Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze