Kawecki kontra kosmiczne telenowele
Maciej Kawecki, znany z ciętego języka i pasji do nauki, nie mógł przejść obojętnie obok tego, co jego zdaniem zdominowało przekaz polskiej misji kosmicznej. „Gdzie jest nauka?!” – pyta z nutą frustracji, wskazując palcem na media, które zamiast chwalić przełomowe eksperymenty, wolą serwować nagłówki w stylu „Żona astronauty płacze w nocy!” czy „Jak dzieci tęsknią za tatą w kosmosie?”.

Jego wpis na Facebooku wywołał lawinę reakcji – od entuzjastycznego poparcia po zarzuty o brak serca.
„Kawecki ma rację, misja to nie Big Brother! Chcemy wiedzieć, co tam testują!”
– pisał jeden z użytkowników FB. Ale nie wszyscy są tacy surowi.
„Ludzkie historie przyciągają tłumy, a tłumy to większe zainteresowanie nauką!”
– ripostowała znana influencerka lifestylowa.
Kawecki, który na co dzień tłumaczy skomplikowane technologie w sposób przystępny, nie kryje rozczarowania. W jego opinii misja, która miała być wizytówką polskiej nauki – od badań nad materiałami w mikrograwitacji po testy nowych technologii – została przyćmiona przez emocjonalne opowieści.
„Kto zna nazwiska naukowców, których prace poleciały w kosmos?”
– pyta retorycznie. Media głównego nurtu wolą skupić się na łzawych historiach rodziny astronauty, co według Kaweckiego spycha naukę na drugi plan i zamienia misję w pożywkę dla portali plotkarskich.

Nauka w cieniu emocji
Polska misja kosmiczna, której szczegóły obejmowały eksperymenty nad biologicznymi procesami w stanie nieważkości i testy polskich komponentów satelitarnych, miała być przełomem. Ale gdzie są te opowieści? Kawecki zauważa, że nawet on, jako osoba zawodowo zainteresowana tematem, ma problem ze znalezieniem konkretów.
„Skoro ja wiem tak mało, to co z resztą Polaków?”
– rzuca pytanie, które odbija się echem wśród fanów nauki.

Faktycznie, w przekazach medialnych próżno szukać szczegółów o badaniach czy nazwisk naukowców z Politechniki Warszawskiej czy Centrum Badań Kosmicznych PAN, którzy stali za projektami wyniesionymi na orbitę. Zamiast tego media serwują historie o rozłące, tęsknocie i emocjach bliskich astronauty.
„To piękne, ale co to wnosi do nauki?”
– pyta Kawecki.
Czy polska misja, która miała inspirować młodych naukowców, stała się przypadkiem kosmicznym reality show? Krytycy Kaweckiego bronią emocjonalnego podejścia, argumentując, że historie rodzinne budują więź z publicznością. „Ludzie muszą czuć, żeby się zainteresować!” – napisał jeden z komentatorów na X. Ale Kawecki pozostaje nieugięty:
„W centrum powinno być to, co w kosmosie najważniejsze – nauka”.

Oto pełna wypowiedź, która rozpętała burzę
Maciej Kawecki:
„Nie chcę ironizować, gdyż zajmujemy się popularyzacją nauki. Powiem więc bardzo poważnie. Mam głębokie obawy, czy tak powinna wyglądać komunikacja polskiej misji kosmicznej. Nigdy nie widziałem, by w komunikację misji kosmicznej zaangażowane były w tak dużym stopniu rodziny astronautów. Być może się mylę. Być może nie ma nic w tym złego. Postaram się jednak uzasadnić moją obawę. Kosmiczne szaleństwo jest piękne i bardzo nam potrzebne, ale w centrum tego szaleństwa powinna być nauka. Tylko. Czy tak jest?
Głęboko wierzyłem i ciągle wierzę, że będzie to okazja do dużej ilości wypowiedzi polskiego astronauty ale też polskich fizyków, naukowców. To im dawajmy atencję. Opowieści o prywatnym bólu bliskich związanym z rozłąką kosmiczną są piękne, ale nie wnoszą nic do nauki. Są ważne dla portali plotkarskich. To one jednak później wodzą prym w głównym nurcie, zagłuszając główny przekaz projektu. Naukę.
Czemu tak mało mówi się o eksperymentach, które tam zrobiono? Skoro ja, zainteresowany zawodowo tematem tak mało widzę o nich informacji, ile widzą inni? Kto kojarzy naukowców, który pracę były tam wynoszone w kosmos? Tymczasem mnie ta misja zaczyna kojarzyć się głównie z zupełnie kimś innym, niż główny jej bohater.
Cieszę się, że problemu nie dostrzegam tylko ja.”
