Na co choruje Rutkowski?
W 2012 r. . Krzysztof Rutkowski miał operowany lewy bark, gdyż były duże problemy z nadszarpniętymi mięśniami. Wtedy po operacji był zachwycony wynikami, gdyż zastosowano u niego nowoczesne bawełniane łączenia.

To nie koniec. W tamtym roku ponownie trafił do szpitala!
„Dziękuję, dziękuję, dziękuję całemu zespołowi służby medycznej szpitala WAM w Łodzi. Trzy lata wstecz był zrobiony lewy bark, a dzisiaj super specjalista dr Krzysztof Nowak pokazał swoje mistrzostwo na stożku prawego barku”
– pisał po wszystkim w internecie.
Chwile grozy przeżył również ostatnio w Tajlandii. Podczas tragicznego trzęsienia ziemi pod koniec marca.
- Uderzyłem barkiem o krawędź drzwi. W ten sam prawy barkiem, który był wcześniej operowany w Wojskowej Akademii Medycznej. Na początku miałem lekki ból, ale nie aż tak bardzo dokuczający. W końcu jednak wylądowałem w tamtejszym szpitalu
– opowiada Rutkowski w rozmowie z Aleksandrą Gołdą.
To dodatkowo Krzysztof Rutkowski przeżył w Tajlandii, do tej pory go porusza. Nigdy wcześniej nie przeżył czegoś takiego.

Rutkowski żyje w stresie, jest duża adrenalina
- To było piekło… Hotel, w którym mieszkałem, na 46. Piętrze w apartamencie, huśtał się niczym gałąź na wietrze. Pierwszy raz przeżyłem trzęsienie ziemi. Nie wiedziałem co się działo. Owszem wypiłem szampana w samolocie, ale nie aż tyle, aby mi się hotel bujał. Ludzie wybiegający w szlafrokach, woda lejąca się po ścianach, krzyki, w oddali huk i kurz, walącego się budynku. Po prostu kataklizm., Potem okazało się, że kierowca który mnie wtedy wiózł do hotelu , 33 letni Kamil nie żyje, zmarł na zawał serca
– opowiada nam detektyw.

Ale czy nie obawia się o swoje zdrowie, kiedy wiecznie musi żyć na podkręconych obrotach?
- Nawet gdyby mi przywieźli wywrotkę złota, nie zadowoliłoby mnie to. Żyję jak żyję, mam to, co jest mi potrzebne. Ludzie mnie lubią, mam adrenalinę i stres, są różne niebezpieczne sytuacje. Nigdy nie wiesz jak to się skończy, jest ten poziom stresu. Mega adrenalin i mega stres – możesz iść do więzienia, ciągają cię po sądach, masz kontakt bezpośredni z osobami zatrzymywanymi. Takie jest moje życie
– opowiada „Blaskowi”.

Jaka jest emerytura detektywa Rutkowskiego?
Na razie nie ma mowy o tym, aby Krzysztof Rutkowski stał się emerytem.

- Stres? Adrenalina? Ja po prostu nie dopuszczam do siebie faktu, że coś może złego się wydarzyć. Musisz się uśmiechać i chodzić dalej. Tak jak miałem wiele problemów, a wychodziłem na parkiet „Tańca z gwiazdami”, jakby nic się nie działo. Nie chcę mieć ani lepiej, ani gorzej , chcę utrzymania tego co jest. Jestem w tej chwili totalnie wyczyszczony wewnętrznie. Myślę, że pomieszkam sobie trochę na Tajlandii a na jesieni wrócę do Polski działać
– zdradza i na pytanie jak dba o siebie dodaje przewrotnie:
- Tak dbam o siebie, tyle ile trzeba. Poświęcam pół godziny dziennie, aby się ubrać. Jak jest fryzura, to 40 minut dłużej.
