Od Warszawy po Teneryfę
Kazik, czyli Kazimierz Piotr Staszewski, to warszawiak z krwi i kości – a przynajmniej był nim do niedawna. Urodzony w 1963 roku w stolicy, wychowany przez mamę i babcię po rozwodzie rodziców, od lat jest wierny jednej kobiecie – Annie, z którą ożenił się w 1984 roku.
Para doczekała się dwóch synów, Kazimierza i Jana, a dziś Kazik to już dumny dziadek dwóch wnuczek. Ale spokojne życie rodzinne? Nie do końca!
Gwiazdor telewizji chwali się wypadem na Bahamy. Tylko my wiemy, czego nie pokazał w relacjach!
Muzyk właśnie zszokował fanów, ogłaszając: „Nie jestem już warszawiakiem!”. Okazało się, że formalnie wymeldował się z Warszawy i postawił na słoneczną Teneryfę, gdzie od lat ma swój azyl.
„Zawsze będę Polakiem i warszawiakiem, ale teraz mieszkam gdzie indziej”
– tłumaczył w kolejnym filmiku, gasząc burzę w sieci.
Fani odetchnęli, ale i tak pytali: „Kazik, a obywatelstwo?!”. Spokojnie, zostaje z nami – przynajmniej na paszporcie!
Costa Adeje - perełka na południu wyspy
Kazik swoje miejsce na Teneryfie odnalazł na Costa Adeje - turystycznej perełce na południu wyspy.
Z tarasu jego „działki” – jak sam żartobliwie nazywa swoje lokum – rozciąga się widok na ocean, a bliżej widać korty tenisowe. Niebiesko-biała markiza chroni muzyka przed palącym słońcem, bo temperatury rzadko spadają poniżej 25 stopni.
To spokojne osiedle, gdzie mieszają się Polacy (dziś już około 50 rodaków w okolicy!), turyści i rodowici mieszkańcy wyspy. Kazik kupił to miejsce w 2003 roku, spontanicznie, po imprezie u kuzyna – i jak sam mówi, to był „najlepszy strzał w życiu”.
Flaga Polski na balkonie przypomina o korzeniach, a wnętrza – proste, ale przytulne – odzwierciedlają jego niewymuszoną naturę. Teneryfa to dla niego przestrzeń do refleksji.

„Nie luksus, a dystans”
Kazik chętnie wypowiadał się o wyspie, rozwiewając mity i dzieląc się swoimi obserwacjami.
„Teneryfa nie jest żadnym luksusem, to inwestycja na poziomie warszawskich cen mieszkań”
– tłumaczył w 2015 roku, odpierając zarzuty o „życiu w zamku”. Podkreślał również, że tanie loty (400-500 zł w obie strony) i kryzys sprawiły, że Kanary stały się osiągalne dla wielu.
W wywiadzie dla „Gali” w 2008 roku zachwycał się klimatem: „Prawie 30 stopni w cieniu i palmy przez cały rok”, ale ostrzegał, że plaże typu Las Americas to „syf i hotele w budowie”.
Prawdziwą Teneryfę widzi w naturze – wulkan Teide, dzikie szlaki i wioski, gdzie czas płynie wolniej. „Na Wyspach można nauczyć się cierpliwości” – mówił w Polskim Radiu w 2021 roku, śmiejąc się z hiszpańskiej siesty i luzu, który kontrastuje z polskim pośpiechem.
Dla niego to nie tylko ciepło, ale i dystans do „polskiego ciśnienia”.


Polski buntownik
Kazik bez skandalu to jak Kult bez „Arahji” – jego kariera bowiem to istny rollercoaster prowokacji.
Przypominamy kilka:
„Jeszcze Polska” z 1991 roku - senator ZChN (Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe) chciał go pozwać za „paszkwil na hymn”. Sąd umorzył sprawę, ale Kazik już wtedy pokazał, że nie boi się nikogo.
„100 000 000” o niespełnionych obietnicach Wałęsy. Lech sam skomentował utwór, a Kazik tylko się uśmiechnął: „Dobra reklama dla Kultu!”.
Zdrowie, pasja i... papierosy
2024 rok nie był dla Kazika łaskawy – trafił do szpitala, odwołał koncerty Kultu, a fani drżeli o jego zdrowie. Na szczęście wrócił do gry, pokazując szwy po zabiegu z typowym dla siebie humorem. „Trzecia trucizna, z którą się żegnam” – ogłosił, rzucając palenie, co udokumentował na Instagramie. Muzyk wcześniej zrezygnował z alkoholu i mięsa.
Muzycznie też nie próżnuje – choć Kult wydał „Ostatnią płytę” w 2021 roku, Kazik wciąż tworzy i koncertuje, a jego teksty nadal kąsają.
Mówi:
„Póki ktoś chce mnie słuchać, gram – nawet jako pradziadek!”.
Kazik Staszewski to nie tylko muzyk – to symbol buntu, ironii i szczerości. 62 lata na karku, a on wciąż jest tym samym mężczyzną, który mówi, co myśli, i gra, co czuje. Muzykowi życzymy wszystkiego najlepszego!









AKPA