„Jest synem Edwarda Karola Strasburgera, pochodzącego z rodziny niemieckich ewangelików przybyłych do Warszawy w końcu XVIII w. z Saksonii i Ireny z domu Łyżwińskiej” – możemy przeczytać w internecie. Urodził się w Warszawie w 1947 roku i tam skończył znane liceum im. B. Prusa.
Dzieciństwo wspominam bardzo dobrze. Spędzałem je poza Warszawą, w moim ukochanym Konstancinie, z dala od gwaru miasta i w otoczeniu natury
– mówił Strasburger.
Strasburger uwielbiał sport w dzieciństwie
Wspomina on z sentymentem wyścigi na rowerkach, bieganie oraz liczne zabawy na świeżym powietrzu. To właśnie te chwile, pełne radości i wolności, ukształtowały jego zamiłowanie do sportu, które pielęgnuje do dziś.




fot. AKPA
Dla Karola Strasburgera sport to nie tylko pasja, ale przede wszystkim styl życia. Obecnie aktywnie bierze udział w tenisowych turniejach, pływa na surfingu, spędza wolne chwile na kolarce oraz praktykuje jazdę konną i powożenie.
Nie wyobrażam sobie życia bez sportu
– wyznał aktor w portalu ShowNews, podkreślając, jak ważne jest już od najmłodszych lat kształtowanie zdrowych nawyków.
Strasburger zauważa również, że dzieciństwo w latach 70. i 90. było znacznie bezpieczniejsze i bardziej beztroskie niż dzisiejsze czasy.
W tamtych czasach wychodziło się nad Wisłę, grało w piłkę, a rodzice nie obawiali się, że dziecko spotka jakieś niebezpieczeństwo. Teraz dzieci nie mogą swobodnie biegać po ulicy z powodu intensywnego ruchu i licznych zagrożeń
– dodaje.
Karol Strasburger o wychowaniu dzieci
Aktor zwraca uwagę, że współczesne dzieci spędzają większość czasu przed ekranami telefonów i komputerów, co ogranicza budowanie bezpośrednich relacji międzyludzkich.
Dzisiaj roszczeniowość dzieci jest ogromna. Chcą mieć najnowsze, najlepsze zabawki. My tego nie mieliśmy. Nasze dzieciństwo było pełne wolności i spontanicznej zabawy na świeżym powietrzu
– podsumowuje.




fot. AKPA
Dla Karola Strasburgera najważniejsza jest rodzina. Wspomina, że bycie razem z Małgosią (41 l.) i Laurą (6 l.) to najcenniejsze chwile w jego życiu. Aktor zauważa, że dwudziesty pierwszy wiek nie sprzyja już tak swobodnemu wychowywaniu dzieci i podtrzymywaniu więzi międzyludzkich.
Tamte czasy, kiedy nie było mediów społecznościowych i ogromnej izolacji rówieśniczej, były trampoliną do tworzenia przyjaźni, które przetrwały do dziś
– mówi z nostalgią.