Piątkowy poranek, 8:14, studio telewizyjne Republiki wciąż buzuje energią, mimo że dla wielu widzów to dopiero początek dnia. W tle słychać szum klimatyzacji, a na ekranie migają kolorowe paski z newsami.

Karol Gnat, z charakterystycznym błyskiem w oku, rzuca z rozbrajającą nonszalancją:
– 8:14, piątek, dla nas jest już po robocie!
– i zaczyna zdejmować krawat, jakby już widział weekendowy chillout na horyzoncie. Sławek Jastrzębowski, który najwyraźniej tylko czekał na taki moment, nie daje się długo prosić. Z błyskiem w oku i uśmiechem, który zapowiada kłopoty, rzuca:
– Czekaj, zaraz zobaczysz taką kamizelkę, ale taką...!
Napięcie rośnie i wtedy na wizji pojawia się on – Michał Rachoń, król telewizyjnego show, w kolejnej legendarnej kamizelce. Nie byle jakiej – to kolorowa zbroja, która wygląda, jakby ktoś rozlał na niej paletę farb Picassa.

W studiu eksploduje salwa śmiechu, a Karol Gnat, nie chcąc zostać w tyle, rzuca swój krawat za siebie z gestem godnym rockmana ciskającego gitarę w tłum.
– Karol rozpina kolejne guziki, pokazuje dywan!
– komentuje Jastrzębowski.
Studio pęka od śmiechu, a kamizelka Rachonia staje się gwiazdą poranka. Widzowie przed telewizorami pewnie też wyciągają telefony, żeby wrzucić memy na X, bo takie show to przecież nie byle co!
Piątek oficjalnie uznajemy za rozpoczęty!
