„Tak pachnie wolność”
– pisze Kaczorowska w kampanii promocyjnej. Internauci mają inne skojarzenia: przesyt, sztuczność, marketingowy automat.

Zapach czy strategia?
Perfumy mają kosztować 89 zł za 50 ml. W opisie: lekkość, subtelność, kobiecość. Ale pod postem promującym produkt na Instagramie zamiast zachwytów pojawiły się komentarze pełne irytacji.
„Perfumy... potem kosmetyki... potem dieta pudełkowa... suple... Rozwój – rozwojem, budowanie kapitału wspaniałe... szanuję, ale za chwilkę to mam wrażenie, że z lodówki nam wyskoczysz”
– pisze jeden z obserwatorów.

I to nie jest odosobniony głos. W komentarzach przewija się jedno pytanie: czy to jeszcze pasja, czy już tylko sprzedaż wszystkiego, co się da?
Instagram kontra rzeczywistość
Kaczorowska od lat buduje swoją markę jako kobieta sukcesu. Ale sukces to nie tylko produkty — to też autentyczność. A tej, jak twierdzą internauci, zaczyna brakować.

Stylizowane zdjęcia, gładkie hasła, kolejne „projekty” — wszystko wygląda jak z podręcznika do personal brandingu. Tylko że odbiorcy już nie kupują tej narracji.
„I oby to nie zostało odebrane jako hejt, bo nikogo nie linczuję, wyrażam swoje zdanie/opinię”
– dodaje komentujący. I trafia w punkt.

Ile jeszcze?
Perfumy, suplementy, kursy, kosmetyki, e-booki, pudełka, podcasty. Kaczorowska zdaje się nie mieć hamulców. Ale może czasem warto zadać sobie pytanie: czy naprawdę wszystko musi być produktem?
Bo nawet najpiękniejszy zapach traci sens, gdy pachnie tylko strategią.
Wolność? Może. Ale dla wielu to już tylko wolność do sprzedawania wszystkiego.


Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze