Justyna Steczkowska szczerze o jedzeniu. „Lekko głodne ciało jest najzdrowsze”, ALE...

Justyna Steczkowska od ponad 30 lat jest jedną z najbardziej charakterystycznych artystek polskiej sceny. Choć 53-letnia gwiazda od dekad funkcjonuje w świetle reflektorów, jej energia, kondycja i nienaganna figura wciąż budzą podziw. W najnowszej rozmowie z Magdą Mołek gwiazda po raz pierwszy tak otwarcie opowiedziała o swoim podejściu do jedzenia, zdradzając zarówno swoje zasady, jak i „małe grzeszki”.

3 minut czytania
AKPA
Powrót na niezalezna.pl

„Nie katuję się dietami”

Wokalistka podkreśliła, że mimo idealnej sylwetki nie żyje w wiecznym reżimie żywieniowym. Zaskoczyła, wyznając:

„Lekko głodne ciało jest najzdrowsze, więc ja staram się tak żyć. No ale bywają chwile, kiedy nad tym nie panuję”.

To wyznanie stoi w sprzeczności z popularnym przekonaniem, że gwiazdy sceny, szczególnie te w dojrzałym wieku, trzymają się skrajnie restrykcyjnych diet. Steczkowska natomiast kieruje się intuicją i obserwacją własnego ciała.

„Jak są święta lub weekendy, to obżeram się jak mała świnka”

Choć diva przyznaje, że dba o siebie, nie ukrywa, że pozwala sobie na kulinarne rozpusty.

Kiedy Magda Mołek zapytała, czy je małe porcje, Justyna odpowiedziała bez wahania:

„Jak są święta lub weekendy, to obżeram się jak mała świnka”.

Artystka opowiedziała również anegdotę z życia:

„Tak jak ktoś kiedyś przyniósł mojemu mężowi ciasto czy czekoladę, mówiąc: 'To dla pana żony za koncert', po czym dodał: 'Ona pewnie nie je takich rzeczy, nie pomyślałem'. Na co on mówi: 'Moja żona? Nie je? Ona wpier…, a nie je'”.

Ta szczerość pokazuje, że wokalistka – wbrew pozorom – nie żyje na liściu sałaty, tylko potrafi celebrować jedzenie jak każdy.

„Wszystko co oni ugotują, to ja zjem”

Dziennikarka zapytała gwiazdę, czy naprawdę oddała „kuchnię mężczyznom w domu”. Steczkowska potwierdziła:

„Tak, lubię jeść, ale nie lubię gotować. Wszystko co oni ugotują, to ja zjem, nie ma jakichś limitów i granic”.

Gwiazda nie kryje, że jedzenie to dla niej przyjemność, a nie element katorżniczej dyscypliny.

Po większym obżarstwie, zwłaszcza świątecznym, Steczkowska stosuje znaną metodę postu przerywanego:

„Jak się objem, pamiętam o tym, żeby zrobić sobie 16-godzinny post, bo ciało musi wszystko strawić i nie można mu dowalać, bo zacznie puchnąć”.

To właśnie równowaga między przyjemnością a regeneracją ma być jej kluczem do zdrowia i sylwetki.

„Hulaj dusza, piekła nie ma”

Choć artystka stara się żyć zgodnie z zasadą lekkości i umiaru, nie ukrywa, że są momenty, w których świadomie odpuszcza:

„Bywają chwile, kiedy nad tym nie panuję i wtedy hulaj dusza, piekła nie ma. Jemy pyszne drożdżóweczki”.

To bardzo ludzkie podejście, które wielu fanów z pewnością uzna za zaskakująco normalne.

Dołącz do dyskusji!

Podziel się swoją opinią o artykule

💬 Zobacz komentarze