Tadeusz zrobił to w internetowym wywiadzie, a Janina zupełnie się tego nie spodziewała.
Głośne rozstanie po „Sanatorium miłości”
Po finale programu zadzwoniłam do niego i powiedziałam mu, że jestem bombardowana pytaniami o naszą relację i proponuję mu, że będę nazywać ją tylko przyjaźnią - z naciskiem na "tylko". Bo tak czułam. Odpowiedział mi, że musimy to przedyskutować, jak przyjedzie do Warszawy i tak mnie z tym zostawił. Dzień później powiedział mi, że przyjaźń to dobre słowo, a potem ukazał się ten żenujący wywiad, w którym nazywa mnie materialistką… Czy tak zachowuje się mężczyzna z klasą?
- pytała naszych dziennikarzy po tym żenującym zdarzeniu.
Tadeusz najwyraźniej nie czuł obciachu i w najlepsze produkował sobie kubki ze zdjęciem z Marta Manowską i Janiną, które rozdawał znajomym. Porzucona seniorka szybko to ukróciła a na tajnej grupie kuracjuszy w internecie wybuchła brutalna dyskusja. Tadeusz dostał spore „manto słowne” od dwóch kolegów z „Sanatorium”, a Janina postanowiła traktować go jak powietrze.

Senior pokochał jednak życie w blasku fleszy i telewizyjne towarzystwo, więc zaczął pojawiać się na publicznych imprezach. Na jednej z nich wpadł na Janinę.
To było kilka miesięcy temu, od razu zapytałam go: dlaczego tak postąpił i usłyszałam: bo byłem w szoku...
– relacjonuje nam Janina, która niestety wciąż jest pytana o Tadeusza przez fanów. Nauczyła się już cierpliwie i z klasa ucinać ten temat.
Janina i Tadeusz razem na imprezie
Ostatnio w jednym z hoteli koło Skarżyska Kamiennej odbył się bal z udziałem gwiazd „Sanatorium Miłości”, z którego Janina nie zamierzała rezygnować nawet, jeśli pojawiłby się Tadeusz. A on – jakżeby inaczej – oczywiście potwierdził swój udział!
Miałam tylko jedna prośbę do organizatorów, żeby posadzili mnie przy stole tak, bym go nie widziała i udało się
– mówi nam. Janina przyjechała tam razem ze Stefanem ze swojej edycji i a obok usiadł dowcipny Zygmunt zwany „Zygą” i to był super wybór.
Tadeusz jest dla mnie transparentny. Przywitaliśmy się kurtuazyjnie i unikaliśmy się w towarzystwie i na parkiecie. Nie był mi do niczego potrzebny
– podsumowuje.