Zarzuty o nepotyzm
Jan Englert kończy swoją długoletnią karierę w Teatrze Narodowym, wystawiając "Hamleta". W spektaklu sztuki Williama Szekspira obsadził swoją żonę oraz córkę. Ta decyzja spotkała się z... zarzutami o nepotyzm. Sprawę nagłośnił "Notatnik Teatralny".
Do oskarżeń odniósł się obecny dyrektor Teatru Narodowego, wydając w tej sprawie oświadczenie. W jego treści wskazał, że decyzja o ustąpieniu Englerta była suwerenna i niewymuszona. Z kolei wybór "Hamleta", a także obsady, o którą zrobiło się tyle szumu to "autorskie decyzje Englerta".
Spektakl 'Hamlet' jest pożegnaniem Jana Englerta z Teatrem Narodowym, jako że w sierpniu 2024 roku podjął on decyzję o ustąpieniu z funkcji dyrektora artystycznego tej sceny z końcem bieżącego sezonu. [...] Należy wyjaśnić, że jest to decyzja suwerenna i niewymuszona, ponieważ funkcja ta nie podlega kadencyjności i ogłoszony przez MKiDN konkurs jej nie dotyczy – dotyczy jedynie dyrekcji naczelnej, sprawowanej przez Krzysztofa Torończyka. Jan Englert mógłby pozostać na stanowisku.
- czytamy.
Dyrektor placówki skomentował również zarzuty o rzekomy nepotyzm. Przywołał w tym celu przykład innego reżysera. Konkretniej - Jerzego Grzegorzewskiego, wspominając, że również współpracował on z córką przy swoim pożegnalnym spektaklu.
Można tu przypomnieć, że poprzednik Jana Englerta - Jerzy Grzegorzewski również pożegnał się ze Sceną Narodową autorskim przedstawieniem 'ON. DRUGI POWRÓT ODYSA', zrealizowanym na podstawie tekstu jego córki Antoniny. Gdy zważyć szczególny charakter tej premiery, podejrzenia nepotyzmu są nieuzasadnione
I dodał, co uważa za szczególnie zadziwiającej w całej sprawie wokół Englerta.
Szczególnie zaś dziwi zarzut (...) o doangażowanie do "Hamleta" aktorów spoza zespołu, jako że w granym na scenie TN przedstawieniu jej dramatu "Feblik" twórczynie spektaklu skutecznie (dwie role gościnne) domagały się tego samego: wtedy, jak widać, dramaturżki praktyka ta nie raziła
Ponadto, w jego ocenie: zatrudnienie Heleny Englert jako aktorki gościnnej było częścią artystycznej wizji reżysera.
A jakie zdanie mają Państwo na ten temat? Faktycznie można tu mówić o nepotyzmie, czy takie działanie miało raczej podsumować wszystkie drogi teatralne Englerta, który chciał zrobić to wspólnie z rodziną?