Padły słowa, które nie powinny paść — i to wszystko na oczach kamer. Czy to już polityczny upadek czy tylko kolejny odcinek serialu pt. „Pijany wujek z remizy”?
Grubo. @donaldtusk chwilę temu, wyprowadzony z równowagi przez dziennikarza @RepublikaTV, porównuje wielkość stacji Republika do wielkości penisa. A później mówi, że nie żałuje słów wypowiedzianych kiedyś o #Trump. pic.twitter.com/yYrD2poKn7
— Piotr Woźniak (@Woz_Piotr) September 5, 2025
Czy to jeszcze konferencja czy już kabaret?
Wrzesień 2025, Łomża. Premier Donald Tusk pojawia się na konferencji prasowej z ministrem infrastruktury Dariuszem Klimczakiem. Po raz pierwszy od dwóch lat głos dostaje dziennikarz TV Republika — Wojciech Szymczak. Zadaje pytanie, które w normalnym kraju nie powinno wywołać trzęsienia ziemi:
„Prawie dwa lata nie jesteśmy wpuszczani na państwa konferencje prasowe. Czy to jest koniec embarga na największą stację telewizyjną w Polsce?”

I wtedy się zaczyna. Tusk, zamiast odpowiedzieć, odpala kabotyński monolog:
„Tacy duzi jesteście, że aż najwięksi w Polsce, tak? Ja znam takich facetów, którym się wydaje, że coś jest bardzo duże, a później się okazuje… Niech pan będzie ostrożny z tym chwaleniem się co do rozmiarów i wielkości, bo z tego są później tylko kompromitacje”.
To się naprawdę wydarzyło. Premier Polski porównał stację telewizyjną do męskiego przyrodzenia. Na oczach kamer. W biały dzień. W Łomży.
Premier, który nie zna granic
Donald Tusk od lat znany jest ze swoistego, agresywnego stylu, zwłaszcza gdy pytania nie pochodzą od mediów sprzyjających Koalicji 13 grudnia. Gdy mikrofon trafia do dziennikarza spoza „klubu pokłonów”, premier traci rezon. Wcześniejsze konferencje wyglądały jak hołd — dziennikarze mainstreamu zachowywali się jak poddani, bijąc pokłony „królowi Europy”. Ale tym razem trafił na kogoś, kto nie klęka. I nie pyta o pogodę.

Internet nie wybacza
Platforma X eksplodowała. Komentarze? Bez litości:
„Premier Tusk jak nawalony wujciu na weselu.”
„Z lekka czerwony na twarzy, ciśnienie mu skoczyło.”
„To nie briefing, to kabaret.”
„Niemiecki kartofel znów zabulgotał.”
„To jest kompromitacja i poniżanie Polski.”

Niektórzy twierdzą, że to nie tylko wpadka — to moment, który może kosztować Tuska resztki powagi. Zwłaszcza że coraz częściej mówi się o zmianie lidera. Sikorski już podobno „ćwiczy miny”.

Tusk kontra rzeczywistość
Premier próbował się jeszcze ratować, mówiąc:
„To nie jest wesele. Ja nie zapraszam indywidualnie dziennikarzy, ale widzi pan, jest pan. Zadaje pan pytanie. Niezależnie od tego, jak niekonwencjonalne”.
Potem dodał, że dziennikarze TV Republika to „kłopotliwi goście”, bo zadają pytania. A przecież wiadomo — pytania to największy wróg PR-u.
Co dalej?
Czy Tusk przeprosi? Czy briefing w stylu „wujek z remizy” stanie się nowym formatem rządowej komunikacji? Czy stacja Republika znów zostanie zbanowana za zbyt kłopotliwe… pytania?
Jedno jest pewne — Polska polityka to nie nudna debata. To reality show, w którym każdy dzień przynosi nowy odcinek. A ten był wyjątkowo… nieprzyzwoity.