„Popioły” – adaptacja powieści Stefana Żeromskiego - to dziewiąty pełnometrażowy film Andrzeja Wajdy i jedno z największych przedsięwzięć filmowych w historii. Zdjęcia trwały niemal rok i realizowano je nie tylko w Polsce, ale także w Bułgarii, przy pomocy polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej i bułgarskiej armii.
„Roboczo nazwaliśmy »Popioły« filmem o poszukiwaniu Polski przez Polaków. Zainteresowało nas w powieści Żeromskiego to, co jest wspólnym dramatem polskich losów na przestrzeni 150 lat. Wszystkie te pokolenia, którym przypadło żyć z poczuciem braku wolności narodowej i społecznej, szukały jakichś rozwiązań, ale poszukiwania te kończyły się zawsze klęską i goryczą”
– mówił autor scenariusza Aleksander Ścibor-Rylski.

Przygotowania rozpoczęły się 1 grudnia 1963 r. Na plan zdjęciowy ekipa weszła pół roku później.
„Chcemy tę książkę przenieść na ekran nie tylko dlatego, że ją kochamy, ale dlatego, że wierzymy, że może ona z ogromną siłą przemówić i do dzisiejszej widowni. Mamy także nadzieję, że uda nam się zrobić film o wymowie uniwersalnej, zrozumiałej nie tylko dla Polaków – losy Polski w epoce napoleońskiej związane przecież były ściśle z losami całej Europy”
– wyznał wówczas Wajda.
Początek lat 60. to w filmowej Polsce czas dużych produkcji odwołujących się do historii. Powstały wówczas takie obrazy, jak „Krzyżacy” (1960) w reżyserii Aleksandra Forda, „Pamiętnik znaleziony w Saragossie” (1964) w reżyserii Wojciecha Jerzego Hasa i „Faraon” (1965) Jerzego Kawalerowicza. Oprócz tego w podobnym czasie kręcono także polsko-radziecki film o Leninie. Zepchnęło to ekipę „Popiołów” na dalszy plan w hierarchii potrzeb, co poskutkowało niespodziewanymi problemami.
„Do ostatniej chwili przed rozpoczęciem zdjęć brak było sprzętu – kamery i obiektywów do filmu panoramicznego. Inne filmy się spóźniały, kręcąc dalej na nam obiecanych kamerach. Może »Faraon« wywiózł co nieco na pustynię, zawitał do Polski film o Leninie, no i »Popioły«, idące na trzecim miejscu pod względem uprzywilejowania i priorytetów, znalazły się w kropce. Tak to bowiem jest w naszej kinematografii, że walą się na nią lawiny – lawina filmów o dzieciach, lawina filmów o niczym, lawina superprodukcji”
– notował w swoim dzienniku Andrzej Żuławski, drugi reżyser i ówczesny asystent Andrzeja Wajdy.

W ramach przygotowań Wajda i Żuławski potrafili godzinami analizować film Akiry Kurosawy „Tron we krwi” (1957).
„Kino japońskie było dla mnie wstrząsem i objawieniem. Kiedy byłem młodym asystentem u Andrzeja Wajdy, potrafiliśmy »Tron we krwi« wziąć na stół montażowy i oglądać ujęcie po ujęciu, jak jest zrobiony”
– wspominał Żuławski.
Za kamerą „Popiołów” stanął uznany operator Jerzy Lipman, z którym Wajda współpracował już przy „Pokoleniu” (1954), „Kanale” (1956) i „Lotnej” (1959). Przed nią zaś aktorska mieszanka młodości i doświadczenia, m.in. Władysław Hańcza, Pola Raksa, Beata Tyszkiewicz, Jan Świderski, Tomasz Zaliwski, Piotr Wysocki i Jan Nowicki.
Reżyser chciał, by dwie główne role męskie zagrali aktorzy jeszcze nieznani.
„Naszymi bohaterami są ludzie młodzi, niedojrzali, ludzie takiego »niedojrzałego« kraju, jaki odziedziczyliśmy i po pierwszej wojnie, i po pierwszej niepodległości”
– opowiadał. Za namową żony Jerzego Hoffmana postanowił wybrać się do szkoły teatralnej w Warszawie, gdzie na pierwszym roku studiował Daniel Olbrychski.
„Słuchaj, on ma taką siłę bezczelności we wzroku, że po prostu się speszyłem. Taki jest mi potrzebny”
– oznajmił swojemu asystentowi Wajda.

Tym samym Rafałem Olbromskim został Daniel Olbrychski, a w rolę Krzysztofa Cedro wcielił się równie niedoświadczony Bogusław Kierc. Pierwotnie w tej roli Wajda widział Zbigniewa Cybulskiego. „Od początku miałem świadomość, że pracuję z wielkim reżyserem. I to moje poczucie nie zmniejszyło się, nawet jeśli coś w zachowaniu Wajdy potrafiło mnie zirytować” – opowiadał Kierc, cytowany w książce Bartosza Michalaka „Wajda. Kronika wypadków filmowych”.
- Andrzej Wajda, angażując mnie do głównej roli w filmie »Popioły«, zafundował mi gwałtowne przyspieszenie kariery
– powiedział Olbrychski. Zaznaczył, że dzięki postaci Rafała Olbromskiego „stał się zauważony i popularny, nie tylko w Polsce, ale i na świecie”. „Wykreowany przez niego Rafał Olbromski stał się uosobieniem młodych patriotów wyznających ponadczasowe wartości, a mimo to tragicznych i przegranych” – ocenił na łamach „Więzi” ks. Andrzej Luter.
Film wszedł na ekrany kin 25 września 1965 r. i od początku cieszył się dużą popularnością - obejrzały go aż 3 mln widzów. Zaprezentowano go także na festiwalu w Cannes.

Na planie „Popiołów” doszło do nieszczęśliwego wypadku z udziałem majora Adama Królikiewicza - podczas nagrywania sceny szarży szwoleżerów w wąwozie Somosierra spadł z rozpędzonego konia i złamał kręgosłup. Wskutek odniesionych obrażeń żołnierz zmarł 4 maja 1966 r. Królikiewicz był bardzo doświadczonym jeźdźcem, zdobywcą pierwszego dla Polski medalu olimpijskiego w zawodach indywidualnych. Podczas igrzysk w Paryżu w 1924 r. zajął trzecie miejsce w konkursie skoków, startując na wierzchowcu Picador.
Wajda ściągnął na siebie również krytykę obrońców zwierząt. Na potrzeby jednej ze scen zezwolił na zabicie konia. Zwierzę zostało zrzucone ze skały.
Dziś „Popioły” zeszły w twórczości Andrzeja Wajdy na dalszy plan, wyprzedziły je w hierarchii późniejsze „Ziemia obiecana” (1974), „Człowiek z marmuru” (1977) i „Człowiek z żelaza” (1981) oraz wcześniejsze – „Popiół i diament” (1958) i „Kanał” (1956).

Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze