Englert oskarżany o nepotyzm
Na początku 2025 roku media rozgrzała afera o nepotyzm. Englert obsadził bowiem w „Hamlecie” swoją żonę, Beatę Ścibakównę, w roli Gertrudy, oraz córkę, Helenę Englert, jako Ofelię.
Internauci błyskawicznie oskarżyli go o promowanie rodziny kosztem innych talentów.
„To skandal, że córka gra, bo tata reżyser!”
– grzmiały komentarze.

Krytycy sugerowali, że Helena, 24-letnia aktorka znana z „Barw szczęścia” czy „Pokusy”, dostała rolę po znajomości, a nie za umiejętności.
„Świat nie jest sprawiedliwy, nie ma w tym mojej winy, że urodziłam się w lepszej rodzinie”
– odpowiedziała Helena, czym dolała oliwy do ognia...

Plotki eskalowały, a przeciwnicy Englerta – w tym niektórzy dziennikarze – zarzucali mu nadużywanie władzy w instytucji finansowanej przez Ministerstwo Kultury.
„Teatr Narodowy to nie rodzinny biznes!”
– pisano w sieci. Afera przybrała takie rozmiary, że zaczęła przyćmiewać sam spektakl, którego premierę zaplanowano na 12 kwietnia 2025 roku.

Englert wybrał córkę i żonę
Jan Englert początkowo milczał, co tylko podsycało spekulacje. W końcu, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, odniósł się do zarzutów z charakterystyczną dla siebie klasą:
„Moją siłą przez lata było to, że nie reagowałem na paskudztwa. Teraz za to płacę, za własną pychę płacę”.

Podkreślił, że obsada była jego artystyczną decyzją, a Helena i Beata zostały wybrane za talent, nie nazwisko.
„Nie będę przepraszał za to, że pracuję z ludźmi, którym ufam”
– dodał.
Helena, w odpowiedzi na krytykę, przyznała w „Pomponiku”:
„Rozumiem zarzuty, ale to nie ja decydowałam o obsadzie. Staram się pracować najlepiej, jak potrafię”.

Beata Ścibakówna, doświadczona aktorka, nie komentowała sprawy bezpośrednio, ale w środowisku teatralnym krążyła opinia, że jej rola Gertrudy była jedną z najmocniejszych w spektaklu. W obronie rodziny stanęli koledzy z branży, m.in. Grażyna Szapołowska, która w pomponik.tv stwierdziła:
„Helena to profesjonalistka, a plotki to zawiść”.
Internauci pozostali podzieleni. Część obstawała przy zarzutach o nepotyzm: „To niesmaczne, że cała rodzina w jednym spektaklu” – pisał użytkownik na Dziennik.pl. Inni bronili Englerta: „To jego pożegnanie, ma prawo robić, co chce. Helena grała świetnie!” – pojawiło się w komentarzach na Plotku. Afera, choć głośna, z czasem zaczęła tracić impet, gdy widzowie zobaczyli efekt końcowy.

„Hamlet” to prawdziwy sukces!
Premiera „Hamleta” 12 kwietnia 2025 roku w Teatrze Narodowym zamknęła usta sceptykom. Recenzje były entuzjastyczne. „Rzeczpospolita” pisała:
„Englert stworzył inscenizację pełną emocji i głębi. Helena Englert jako Ofelia jest krucha, ale magnetyczna, a Ścibakówna wnosi do Gertrudy tragizm godny Szekspira”.

„Teatr” chwalił reżysera za „odważne, współczesne odczytanie klasyki, które nie boi się intymności”. Nawet krytycy, którzy wcześniej kręcili nosem, przyznali, że spektakl to artystyczny triumf.
„Może i była afera, ale na scenie nie ma faworyzowania – jest talent”
– podsumował recenzent „Wyborczej”.

Publiczność również nie szczędziła pochwał.
„Byłem sceptyczny, ale to jeden z najlepszych Hamletów, jakie widziałem”
– napisał widz na forum Teatru Narodowego. Media społecznościowe zalały pozytywne opinie, a bilety na kolejne pokazy rozeszły się w mgnieniu oka. Spektakl udowodnił, że decyzje Englerta miały uzasadnienie, a zarzuty o nepotyzm były mocno przesadzone.

Englert odchodzi z teatru
Sprawę komentuje w rozmowie z Blask Online Magdalena Żuraw, dziennikarka portalu Niezalezna.pl, która zaznacza, że Jan Englert po raz kolejny pokazał, iż jest artystą nieuginającym się pod presją plotek.
- Afera? Ot, chwilowy szum, który rozmył się w obliczu sukcesu. Prawdziwym powodem do smutku jest fakt, że Englert odchodzi. Jego doświadczenie, wyczucie i odwaga w podejmowaniu trudnych decyzji to skarb dla polskiej sceny teatralnej. Kto teraz poprowadzi Teatr Narodowy z takim rozmachem? Mam nadzieję, że mistrz jeszcze nie powiedział ostatniego słowa
- dodaje.
