Kiedy Edyta Herbuś zaczęła grać w teatrze
Jednym z kluczowych momentów w aktorskiej karierze Edyty Herbuś była premiera spektaklu "Diwa" w Teatrze Żelaznym w Katowicach w 2015 roku. Sztuka, opowiadająca o relacji matki i córki – obu aktorek – spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem.

Publiczność nagrodziła występ Edyty owacjami na stojąco, a postać wykreowana przez Herbuś przyniosła jej nominację do "Debiutu Roku" w Plejadzie 2016. Krytycy chwalili jej sceniczną energię i autentyczność. Wskazywali też, że Edyta potrafi nie tylko tańczyć, ale i grać. Jak punktowano, tancerka w "Diwie" stworzyła rolę pełną pasji i autentyczności, co zaskoczyło nawet sceptyków.

Jak Treliński pomógł Herbuś
Mariusz Treliński, jej ówczesny partner i mentor, po premierze "Diwy" mówił w "Dzień Dobry TVN":
"Edyta mnie zaskoczyła. Znamy się od pięciu lat i myślałem, że znam ją na wylot, a tu zobaczyłem coś zupełnie nowego – coś dramatycznego, okrutnego".
Te słowa stały się dla Edyty ważnym potwierdzeniem jej talentu. Znajomi pary również dostrzegali jej rozwój.

W jednym z tabloidów pisano:
"Mariuszowi podoba się jej wrażliwość i świeże spojrzenie na sztukę" .
Osoby związane z produkcją "Diwy" także doceniały jej podejście, podkreślając, że Herbuś podchodzi do aktorstwa z ogromną ambicją - widać, że chce się uczyć i nie boi się wyzwań.
Jej późniejsze role w serialach "Klan" czy "Pierwsza miłość" pokazały jej wszechstronność, ale to teatr pozostał miejscem, gdzie mogła w pełni rozwinąć skrzydła.

Jak wyglądał związek Herbuś i Trelińskiego
Historia Edyty Herbuś i Mariusza Trelińskiego zaczęła się w 2010 roku, gdy tancerka pojawiła się na castingu do "Traviaty".
On – uznany reżyser i dyrektor artystyczny Teatru Wielkiego, ona – gwiazda telewizyjnego show. Premiera "Traviaty" w lutym 2010 roku była ich pierwszym wspólnym krokiem, a miesiąc później pojawili się razem na premierze "Elektry", oficjalnie potwierdzając związek.

Treliński wprowadził Edytę w inny świat, zabierając tancerkę w podróże, m.in. do Nowego Jorku, gdzie pracował w Metropolitan Opera. W "Vivie" z 2013 roku mówił:
"Kiedy pracuję za granicą, Edyta jest ze mną. To taki nasz ruchomy dom".
Dla niej był to czas artystycznego przebudzenia, a dla niego – źródło inspiracji.
Ich związek trwał blisko siedem lat, kończąc się w 2016 roku, ale wpływ Trelińskiego na karierę Edyty jest niezaprzeczalny. To dzięki niemu zainteresowała się operą, ograniczyła "ściankowe" występy i skupiła się na aktorstwie. Choć ich drogi się rozeszły, Edyta Herbuś kontynuuje swoją teatralną przygodę, a scena pozostaje dla niej miejscem, gdzie czuje się jak w domu.

Herbuś lubi być aktorką?
Sama Herbuś nie ukrywa, że aktorstwo to dla niej idealne miejsce do wyrażania emocji.

W wywiadzie dla "Gali" odnośnie współpracy z wybitnymi twórcami - w tym z jej partnerem Mariuszem Trelińskim - mówiła:
"Fascynują mnie ludzie, którzy mają w sobie niepokój, ciągle szukają i nie boją się ryzykować".
W innym miejscu wskazywała zaś:
"Różnorodność świata mnie zachwyca. Odkrywanie i celebracja daje mi radość i uczy".
O graniu w teatrze wypowiadała się z entuzjazmem. W "Plejadzie" po premierze "Diwy" powiedziała:
"Teatr to coś innego niż taniec czy kamera, tu wszystko jest na żywo, a emocje muszą być prawdziwe".
Z kolei w "Vivie" wyznała:
"Teatr to mój dom, miejsce, gdzie mogę opowiadać historie i się rozwijać".


Mocna krytyka Edyty Herbuś
Gdy Edyta postanowiła wejść w świat teatru i opery, nie wszyscy przyjęli ją z otwartymi ramionami. W 2014 roku, pracując z Mariuszem Trelińskim nad operą „Salome” pokazywaną w Pradze, spotkała się z ostrą krytyką.

"Super Express" postanowił wówczas przyjrzeć się bliżej recenzjom opery Herbuś i Trelińskiego. Okazało się, że Czesi nie do końca docenili kunszt pary, a przynajmniej miały na to wskazywać przytaczane przez gazetę fragmenty recenzji. Te, delikatnie mówiąc, nie są były entuzjastyczne.
"Polski reżyser utonął w ciemnościach opery. Dosłownie i w przenośni. Zamknij oczy i po prostu nie słuchaj zbyt dobrze"
– cytował "Super Express".

Rok później, w 2015 roku, jej debiut teatralny w „Diwie” w Teatrze Żelaznym w Katowicach również nie zachwycił krytyków. Łódzki dziennikarz Marcin Bałczewski pisał:
„W teorii ciekawy temat i interesujące kreacje aktorskie. W praktyce niestety mieliśmy do czynienia z dość męczącą, jednostajną grą. Niewiele sztuk po godzinie może nużyć – w przypadku Diwy tak niestety było. Nie chodzi jedynie o nijaką grę Herbuś, która w pamięci widzów pozostanie głównie jako ‘ta dramatycznie rzucająca się na scenę ładna osoba’ (...) Brak tu dramatyzmu i zmian tempa – jedna scena z przeciskaniem się matki wśród publiczności nie pobudzi widza. Poza tym całość nic nie wnosi. Nie ma tu błyskotliwych analiz społecznych, interesujących zderzeń na linii matka-córka, tylko godzinne ‘ględzenie’ o niczym”.
Te słowa były dla Edyty bolesnym zderzeniem z rzeczywistością.

Herbuś uczyła się szkole aktorskiej
Zamiast się poddać, Edyta postanowiła udowodnić swoją wartość. Kluczowym momentem było zdanie egzaminów do szkoły aktorskiej – choć nie ukończyła pełnego cyklu studiów teatralnych, intensywnie uczyła się warsztatu, m.in. pod okiem Trelińskiego i w ramach warsztatów.

W wywiadzie dla „Plejady” po „Diwie” mówiła, jak ważne było dla niej to wyzwanie:
„Teatr to coś innego niż taniec czy kamera, tu wszystko jest na żywo, a emocje muszą być prawdziwe”.
Podkreślała też swoją pasję:
„Chcę pracować, rozwijać się, pokazywać, że mogę być kimś więcej niż tylko tancerką”.
Ta determinacja stała się jej siłą napędową – po krytyce „Salome” i „Diwy” nie zrezygnowała, a zaczęła szukać nowych możliwości, by doskonalić swoje umiejętności.

Edyta Herbuś dziś zachwyca
Dziś, gdy spojrzymy na karierę Edyty Herbuś, nie znajdziemy już krytycznych uwag, które kiedyś ją przytłaczały. Zamiast tego publiczność wyraża zachwyt. Jej występy w programach takich jak „Tańcząca ze światem” (2018) czy późniejsze projekty sceniczne spotykają się z ciepłym przyjęciem. Widzowie doceniają jej energię i autentyczność – na przykład po „Diwie”, mimo nieprzychylnych recenzji, sala nagrodziła ją owacjami na stojąco, co pokazało, że potrafi porwać tłumy.

Jej obecność na scenie, w połączeniu z tanecznym wdziękiem i coraz dojrzalszym aktorstwem, budzi podziw, a dawne sceptyczne głosy odeszły w zapomnienie.
