Według wstępnych ustaleń, bezzałogowy statek powietrzny został zestrzelony przez polską obronę powietrzną, jednak jego szczątki runęły na budynek w centrum miejscowości.
Na miejscu od rana pracowali strażacy, policja oraz saperzy, którzy zabezpieczali teren. Jak wynika z relacji świadków, huk był słyszany w promieniu kilku kilometrów, a wielu mieszkańców sądziło, że doszło do eksplozji gazu.

Patrząc na kompletnie zniszczony dach nasuwa się tylko jedna myśl: to cud, że nikt nie zginął. To najważniejsza informacja, nikomu nic się nie stało. Oprócz poważnie uszkodzonego dachu, ucierpiał także samochód należący do właścicieli posesji.
Informację o braku ofiar potwierdził Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie potwierdził w rozmowie z polsatnews.pl.
Nikomu nic się nie stało
- zapewnił Fijołek. Głos w sprawie zabrał także wójt gminy Wyrywki, Bernard Błaszczuk.
Rzeczywiście, dach jednego budynku został uszkodzony. Staraliśmy się jak najszybciej być na miejscu zdarzenia. Służby zabezpieczyły miejsce zdarzenia. Najważniejsza informacja dla nas, że nic nikomu się nie stało. Będziemy wspierać poszkodowaną rodzinę jak możemy
- powiedział na antenie TVN24 Błaszczuk.

Przypomnijmy, dziś nad ranem na terytorium Polski wleciało około 20 dronów rosyjskich. Co najmniej dwa zostały zestrzelone przez polskie wojsko.
Zdaniem gen. Bena Hodges'a, byłego dowódcy amerykańskich sił lądowych, był to zamierzony ze strony Rosji test możliwości polskiej i natowskiej armii.
Świadczy o tym liczba dronów, które naruszyły polską przestrzeń powietrzną
- uważa generał.
Na platformie X pojawiły się także zdjęcia z wnętrza domu, na który spadł rosyjski dron.
Poseł Dariusz Stefaniuk opublikował zdjęcia uszkodzonego domu wskutek uderzenia drona/szczątek. Miejscowość Wyryki-Wola (woj. lubelskie). pic.twitter.com/bfGObA1Zje
— Łukasz Bok (@LukaszBok) September 10, 2025