Prywatne życie Marianny Schreiber znów wzbudza ogromne emocje. Po głośnym rozstaniu z politykiem PiS, Łukaszem Schreiberem, celebrytka związała się z jego partyjnym kolegą, Przemysławem Czarneckim, jednak i ten romans zakończył się fiaskiem. Dziś Marianna układa sobie życie z byłym politykiem Konfederacji, Piotrem Korczarowskim. Choć w ich relacji też nie brakowało dramatów i chwil zwątpienia, wygląda na to, że para na razie się dogadała i wspólnie idzie dalej.
Oboje szykują się do udziału w kolejnej patogali, gdzie mają stanąć do walki w klatce. Zanim jednak dojdzie do „mordobicia”, para postanowiła odwiedzić program „Zadyma”, by – jak sama nazwa wskazuje – zrobić trochę zamieszania. I rzeczywiście, zrobiło się gorąco, bo w pewnym momencie do studia zadzwonił... były Marianny, Przemysław Czarnecki.

Jego wejście było jak uderzenie pioruna. Z początku udawał spokój:
„Ja przede wszystkim się cieszę, że mam okazję porozmawiać z Marianną, dawno się nie słyszeliśmy”
– zaczął niewinnie. Ale chwilę później przeszedł do ataku:
„Jakiś czas temu określiłem Dżagę mianem ‘dziwoląga’ i że to miała być ‘walka dziwolągów’, w tym momencie chcę przeprosić tę osobę i to będzie walka dziwoląga, ale nie będziesz to ty. Jeżeli chodzi o promocję queer, LGBT, to nie są moje klimaty za bardzo, to nikt tego tak dobrze nie zrobił, jak kolega Korczarowski. Na twoim tle wypada jako osoba mocno upośledzona, nie potrafi trzymać ciśnienia ani charakteru”.
Słowa te natychmiast wywołały konsternację. Marianna próbowała bronić ukochanego, ale Czarnecki bezlitośnie punktował każde jej potknięcie. Gdy ta zaczęła się gubić, mówiąc: „Uważam, że wasza jakakolwiek kłótnia, szczególnie jeśli między nami nie ma żadnych niesnasków…”, były wszedł jej w słowo i poprawił: „Niesnasek.” – „Okej, dziękuję” – rzuciła speszona, po czym próbowała kontynuować, ale emocje wzięły górę.

Z każdą minutą atmosfera stawała się coraz bardziej napięta. Czarnecki nie przestawał wbijać szpilek, szydząc nawet z sugestii, że mógłby zawalczyć z Korczarowskim.
„My tej walki nie będziemy mieć, bo ja nie będę wyświetlał takiej osoby, jak ty, która mówi o sobie jako polityk, a w tym momencie siedzę z kilkoma naprawdę ważnymi politykami, którzy jak usłyszeli, że mówisz o sobie ‘polityk’, to mieli z tego dobrą bekę, bo w tym momencie jestem w Sejmie”
– ironizował z satysfakcją.

Potem zrobiło się jeszcze bardziej niezręcznie. Czarnecki zaczął mówić o „rogach” i o tym, „jak naprawdę wygląda jego związek z Marianną”. Kiedy ta próbowała coś szeptać do partnera, Piotr miał ją uspokajać. Na antenie padły słowa, które odbiły się szerokim echem:
„Chcesz o tym porozmawiać ze mną? Dobrze wiesz, jak wygląda związek z Marianną, tak? Albo jak nie wygląda. W tym momencie robisz pewne tematy publicznie, robisz z siebie debila publicznego, to jest coś wstrząsającego. Jeśli chodzi o tematy z wakacji, z operacji piersi, to jak macie dostęp do swoich telefonów, to rozumiem, preferujecie otwarte związki i tyle mogę powiedzieć”.

Jakby tego było mało, Czarnecki wrócił jeszcze do tematów… rzeczy osobistych Marianny.
„Jeszcze są dwie rzeczy. Marianko, mówiłaś, że legitymację szkolną zostawiłaś, z tego, co pamiętam, w samochodzie zostawiłaś dużo rzeczy, jakieś albumy twoje i tak dalej...”
– powiedział, na co Marianna spokojnie odparła:
„No tak. Umówiliśmy się, że w poniedziałek ja ci oddam aparat, a ty mi tamte rzeczy, tak?”
Na koniec emocjonalnej rozmowy Czarnecki stwierdził, że mimo wszystko kibicuje Mariannie w nadchodzącym pojedynku, bo „ma do niej sentyment”. Chwilę później Korczarowski postanowił zamknąć temat:
„Marianna zna mnie i wie, ile mam z tyłu języka do powiedzenia, ale zrobię to dla niej i dla świętego spokoju jej rodziny i powiem tak: Przemek, nigdy więcej nie wymienię twojego imienia i nazwiska w żadnym z programów. Chciałbym, żebyś przestał istnieć dla nas, żebyś przestał dzwonić do takich programów, żebyś przestał za nami chodzić. I dlatego, by uzyskać święty spokój, ja cię serdecznie za wszystko przepraszam. Jesteś totalnie wspaniałym człowiekiem, bardzo bym chciał, żebyśmy się już nigdy w życiu nie spotkali. Ja tej walki nie wezmę, choćby mi milion proponowali i niech nasze drogi się pięknie rozejdą, życzę ci powodzenia i do niezobaczenia nigdy”.

I kiedy wydawało się, że emocje opadną, do studia zadzwoniła kolejna osoba – Aleksandra, która przedstawiła się jako obecna partnerka Czarneckiego. Jej ton nie pozostawiał złudzeń:
„Jako obecna partnerka twojego eks jestem zażenowana tym, że masz rzekomo tak super medialny związek, a non-stop wypisujesz do niego. Więc bardzo cię proszę, przestań do niego pisać i rozlicz się z tych rzeczy”.
Ten telefon był już tylko kropką nad i w emocjonalnym spektaklu, jaki rozegrał się na oczach widzów. A po tym wszystkim jedno jest pewne – to nie była zwykła „Zadyma”. To był medialny rollercoaster z Marianną Schreiber w roli głównej.

Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze