Jan Englert żegna się z Teatrem Narodowym
Działania aktora wzbudzają ostatnio sporo kontrowersji. W Teatrze Narodowym Jan Englert wystawił niedawno sztukę "Hamlet", w której obsadził swoją żonę, Beatę Ścibakównę, w roli Gertrudy, oraz córkę, Helenę Englert, jako Ofelię. Choć zarzuty o nepotyzm wywołały burzę, to ostatecznie spektakl okazał się wielkim sukcesem. Sam Englert, który zazwyczaj plotek nie komentuje, tym razem zabrał głos i wytłumaczył, że córka i żona zostały zaangażowane w spektakl za swój talent, nie nazwisko.
„Nie będę przepraszał za to, że pracuję z ludźmi, którym ufam”
- powiedział w rozmowie z "Wyborczą".

Z kolei w rozmowie z "Rzeczpospolitą" aktor powiedział tak:
"Nepotyzm jest wtedy, gdy się obsadza kogoś powyżej jego kwalifikacji. W tym przypadku tak nie było. Mnie zaś atakują ludzie, którzy korzystają na tym, że odchodzę. Nie będę się tłumaczył".

Plany Jana Englerta na emeryturę
Jeszcze dwa lata temu, w rozmowie z "Plejadą" aktor przyznawał, że nie robi zbyt dużych planów na przyszłość i po prostu żyje chwilą.
"Mając tyle lat, ile mam, po prostu żyję. Nie umieram ani nie skradam się do umierania. Po prostu żyję i kolekcjonuję ludzi. Gdybym spojrzał w przeszłość, to moje życie składa się z rozdziałów i podrozdziałów, którymi były spotkania z ludźmi ciekawszymi ode mnie"
- powiedział.

Czy po odejściu z Teatru Narodowego zamierza przejść na aktorską emeryturę? Tego nie wiemy, ale sam Jan Englert powiedział, że chce współpracować z jego następcą Janem Klatą i wbrew medialnym spekulacjom, wcale nie żywi do niego urazy.
"To pewnie słuszne, że nie będę dyrektorem. Szkoda, że to się odbyło cięciem brzytwą. Ja się nie obrażam, chcę współpracować z nowym dyrektorem Janem Klatą" - powiedział Englert.
Aktor podkreślił także, że nie wyobraża sobie, by skład aktorski w Teatrze Narodowym się zmienił.
"Mnie obchodzi jedno: żeby uniknąć trzęsienia ziemi, przerwania ciągłości w zespole. Program może się w Narodowym zmienić, ale zespół powinien trwać. Był budowany przez wiele lat. To najmocniejszy zespół aktorski w Polsce"
– podkreślił.

A jeśli chodzi o plany, to Englert jakiś czas temu zdradził jeden z nich w rozmowie z Elżbietą Pawełek.
Mam tylko jeden plan - umrzeć zdrowym. Na wszelki wypadek nie lubię chodzić do lekarzy, żeby czegoś nie wykryli. Nie mam żadnych lęków związanych ze śmiercią, co mówię bez cienia kokieterii. Pewnie jak już przyjdzie, będzie to wyglądało inaczej. Ale na razie koła kręcą się, a że uszczelka pod głowicą poszła, to nic. Samochód jedzie, więc czym się będę przejmował. Jestem jak z tego żydowskiego dowcipu. Śmierć przyszła do rabina, stuka do drzwi i słyszy: "Zaraz, jestem zajęty". "A, przepraszam, to przyjdę później", mówi śmierć. Stary jeleń, jak ja, już może mówić takie rzeczy. Już nie musi walczyć
-podkreślił.
Na jaką emeryturę może liczyć Jan Englert?
Według naszych obliczeń jeśli dyrektor dużej instytucji kultury był przez wiele lat zatrudniony na wysokich stawkach i regularnie opłacał składki ZUS, jego emerytura może wynosić od 4 000 do 7 000 zł brutto,