Odmówił i nie żałuje
„Urke” z album „4” - to właśnie ta piosenka zachwyciła Bryana Adamsa.
Monika Gawlińska, menedżerka Wilków, a prywatnie żona Gawlińskiego, opowiadała w 2004 r., że zaproponowano wówczas, by kanadyjski gwiazdor nagrał do niej własną wersję utworu.
Choć propozycja współpracy ze światowej sławy piosenkarzem była kusząca, zawierała dwa warunki, które dla lidera Wilków okazały się nie do przyjęcia.
Tak wspominał tamtą sytuację:
Kiedyś poprosił mnie menedżer Bryana Adamsa o „Urke”, bo chciał go nagrać na swoją płytę. Były dwa warunki. Jeden był taki, że zmieni tekst i będzie on zupełnie inny, bo on śpiewa tylko o miłości i on takiego tekstu nie zaśpiewa. Ja mu powiedziałem: „To pocałuj się w d**ę i sam se skomponuj piosenkę i już.
Kolejnym problemem była kwestia praw autorskich. Jak podaje rmf.fm, Bryan Adams chciał, aby w oficjalnych materiałach został wpisany jako autor zarówno tekstu, jak i muzyki do „Urke”. Gawliński uważał to za nieuczciwe:
Gdyby powiedział: „Słuchaj, ja też tego za darmo nie będę robił, może byś mi coś odpalił?”, to pewnie bym się zastanowił i być może bym się zgodził. Natomiast czasem trzeba powiedzieć „nie”.
W rozmowie z Plejadą z 2022 roku Robert Gawliński przyznał, że decyzja, choć trudna, była zgodna z jego wartościami:
Może trochę żałuję, bo gdyby to był hicior. Ale czasem w życiu trzeba podejmować decyzje, które może nie są popularne i nie przyniosą ci splendoru, ale trzeba mieć kręgosłup moralny.
Jak mówił w rozmowie z Katarzyną Turowicz dla magazynu „Teraz Rock”:
„Mając swoje lata, trzeba czuć się dobrze i godnie, mieć swój honor, dumę. Kiedy człowiek, patrząc w lustro, myśli sobie: jesteś w porządku gość”.
Gawliński bał się żony
Inna piosenka Gawlińskiego: „Nie stało się nic” z 1997 roku, również ma bardzo ciekawą historię.
Tekst do hitu powstał po kryjomu, w tajemnicy przed żoną, ponieważ artysta... bał się jej reakcji. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: opowiada o innej kobiecie.
Ten tekst pisałem po kryjomu przed Moniką. Na ogół jak coś napiszę lubię do niej przyjść, najlepiej do kuchni poradzić się, może skorzystać z jej uwag. Zresztą obydwoje to lubimy. To taki miły zwyczaj, bo cementuje związek. Teraz jednak się bałem. Właściwie Monika usłyszała tę piosenkę dopiero, kiedy ukazała się płyta
- wspominał Gawliński dla bibliotekapiosenki.pl.
Okazała się, że strach miał wielkie oczy, bo jego żona całą sytuację uznała za zabawną. Piosenka pojawiła się na drugiej solowej płycie Gawlińskiego pt. „Kwiaty jak relikwie”.
„Urke”:
„Nie stało się nic”:








AKPA