Ale zaraz, zaraz... Czy właścicielem jest Donald Tusk? Przecież w zeznaniu majątkowym premiera, tego luksusowego auta nie ma! Jest zarejestrowany "na rodzinę". Pewnie więc to nie Tuska, no ale Tusk nim jeździ, to jakby... Tuska.

Trudno się w tym wszystkim połapać, ale sukces, to sukces i trzeba policję pochwalić. Przypomnijmy, całe zamieszanie zaczęło się od kradzieży luksusowego auta, którym jeździł premier. Zaledwie kilkadziesiąt godzin później samochód był już odzyskany, a sprawca zatrzymany. Sprawność godna najlepszych kryminałów. Tylko że w przypadku zwykłego obywatela taki scenariusz to raczej bajka niż rzeczywistość.
Na co dzień właściciele skradzionych pojazdów miesiącami czekają na jakiekolwiek wieści. Policja najczęściej rozkłada ręce, a auta przepadają bez śladu. Statystyki też nie kłamią. Skuteczność odzyskiwania pojazdów w Polsce od lat jest niska.
Internauci natychmiast podchwycili temat. W sieci roi się od prześmiewczych komentarzy:
A może trzeba być premierem, żeby policja działała?
Mnie ukradli auto rok temu, do dziś zero odzewu
Brawo, widać że jak trzeba, to potraficie
Nie brakowało też ironicznych gratulacji za „wzorową pracę operacyjną, ale tylko przy ważnych klientach”.

Tematem ironicznych komentarzy był także fakt, że samochodu nie ma w zeznaniu majątkowym. Nie zmienia to jednak sedna sprawy. Policja udowodniła, że potrafi działać błyskawicznie, jeśli w grę wchodzi samochód osoby z politycznej elity. A przeciętny Kowalski? On w najlepszym razie może spędzić godziny na infolinii, słysząc, że „sprawa jest w toku”.
Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze