
Monitoring, który widzi więcej niż trzeba
Cała historia zaczęła się w 2019 roku, kiedy do sieci trafiło nagranie z monitoringu, na którym widać, jak prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz kupuje wysokoprocentowy napój. Towarzyszyli jej ochroniarze, a całość wyglądała jak scena z filmu akcji. Wkrótce nagranie trafiło do lokalnego dziennikarza, Macieja Naskręta, który wrzucił je do internetu. Aleksandra Dulkiewicz jemu również wytoczyła proces, ale w 2020 roku prokuratura umorzyła sprawę.

Proces, który pachnie… alkoholem?
Prezydent domaga się przeprosin i 50 tys. złotych na cel charytatywny. W sądzie zeznaje, że po publikacji filmu internauci pytali, czy jej kontuzja nogi to efekt „picia”. No cóż, internet nie zna litości — ale zna memy.

Czyja wina? Wina sklepu? A może wina z półki?
Już niedługo to sąd będzie musiał rozstrzygnąć o winie. W tej sprawie naprawdę trudno powiedzieć kto tu jest winny. Może to sklep był winny temu, że wino stało dokładnie tam, gdzie patrzyła pani prezydent? A może to wino było zbyt przekonujące — w końcu czerwone kusi głębią, a białe klarownością?

Sąd zapewne będzie musiał ocenić, czy to była wina bez winy czy raczej winny sklep będzie musiał zapłacić za winne spojrzenie kamer monitoringu. W każdym razie historia ma więcej warstw niż dobrze dojrzewające chianti.
