Agnieszka Warchulska, znana m.in. z serialu „Barwy szczęścia”, przeżyła dramatyczną sytuację na warszawskim Wilanowie. Aktorka została zaatakowana przez grupę nastolatków, którzy rzucali w nią jajkami i kamieniami. Warchulska opisała całe zdarzenie w emocjonalnym nagraniu udostępnionym w mediach społecznościowych.
„Nigdy nie przypuszczałam, że będę się bać dzieciaków na rowerach i hulajnogach”
– przyznała ze smutkiem.

Artystka często dzieli się na Facebooku swoimi przemyśleniami na temat spraw społecznych i politycznych, jednak tym razem nie chodziło o opinię – a o dramat, którego sama doświadczyła. Jak wyznała, została zaatakowana podczas wieczornego biegu.
„Zostałam przed chwilą obrzucona z całej siły kamieniami i jajkami przez nastolatków przejeżdżających na hulajnogach i rowerach. (...) Jeden z tych kamieni przeleciał koło mojej głowy. Usłyszałam jeszcze: 'Zdechnij so', 'J*ć ją'. To były prywatne hulajnogi, takie 'podkręcone', więc to były dzieciaki z tzw. bogatych, dobrych domów. Rowery też były z wyższej półki...”
Aktorka relacjonowała, że do zdarzenia doszło przed godziną 20:00. Zdecydowała się wtedy na inną trasę niż zwykle, bo obawiała się dzików. Nie przypuszczała jednak, że spotka ją coś znacznie gorszego.

Warchulska nie kryła emocji, mówiąc o szoku i poczuciu bezradności po ataku.
„Nie pojmuję, co się dzieje z tym światem, ale on nie idzie w dobrym kierunku. (...) Zawsze się mówiło o bezinteresownej dobroci, a to jest taka bezinteresowna nienawiść. To nawet nie jest pomalowanie sprayem przystanku, to nie jest wandalizm. Te dzieci po prostu jechały z kamieniami i jajkami przygotowane na to, że będą nimi rzucać w ludzi. Nie wiem, gdzie jako społeczeństwo popełniliśmy błąd...”
Zobaczcie:
Nagranie aktorki błyskawicznie rozeszło się po sieci. Internauci nie kryli oburzenia i współczucia, a wielu z nich namawiało Warchulską, by zgłosiła sprawę na policję, by młodociani sprawcy nie pozostali bezkarni.
Aktorka napisała następnego dnia rano:
Dzień dobry! Dziękuję tym wszystkim, którzy się o mnie martwią. Nic mi nie jest. Nagrałam tę rolkę, na gorąco, wzburzona tym co się stało. Sprawa się nakręciła i chyba trochę wymyka mi się spod kontroli. Nie zgłosiłam tego incydentu na policję, bo w sumie „ nic się nie stało” . Monitoringu tam nie ma, było ciemno, wszystko stało się bardzo szybko, nie odniosłam żadnych obrażeń. Chodziło mi bardziej o refleksję nad faktem. Dla tych , którzy mnie posądzają, że próbuję w ten sposób podkręcić zasięgi mam krótką odpowiedź: walnijcie się w głowę. Pomyślcie o swoich żonach, córkach, po prostu, tak po ludzku.




Dołącz do dyskusji!
Podziel się swoją opinią o artykule
💬 Zobacz komentarze